1 czerwca 2013 roku lubiący rozgłos maratończyk "o dobrej duszy", Piotr Kuryło, postanowił przejechać rowerem z Lizbony do Władywostoku. Podczas rozmowy z reporterem, gdy przejeżdżał przez Polskę, cieszył się, że wiele osób po drodze było bardzo pomocnych.
- Ludzie nam trochę pomagają po drodze. Dają coś do jedzenia, do picia. We Francji mieliśmy nocleg przypadkowy. Jechaliśmy, robił się wieczór i Francuz przyjął nas pod swój dach - opowiadał Kuryło.
Dziś o uduchowionym "maratończyku i podróżniku" zrobiło się głośno z zupełnie innego powodu. Okazało się, że w czwartek pod bramą schroniska dla zwierząt w Sonieczkowie koło Augustowa porzucił ciężarną i zmęczoną upałem suczkę. Przywiązał ją do bramy i... odjechał. Zostawił zwierzę w upale, na pełnym słońcu, bez wody. Zdarzenie zarejestrowała kamera monitoringu schroniska.
Źródło: TVN24/x-news