Robert Lewandowski, po tym, jak w półfinale Pucharu Niemiec zderzył się z bramkarzem Borussii Dortmund, musi grać w specjalnej masce. Napastnik Bayern Monachium miał złamaną kość zatoki szczękowej, przegrody nosowej i wstrząśnienie mózgu. W tak poważnym stanie próbował jeszcze grać. Teraz tłumaczy swoją decyzję tym, że potrzebowała go drużyna.
- Wiedziałem, że drużyna mnie potrzebuje i muszę wrócić na boisko. Niezależnie od tego, czy będę idealnie się czuł, czy nie. Wiadomo, że po takim ciosie ciężko czuć się idealnie, ale zdawałem sobie sprawę, że muszę się dobrze przygotować. To normalne u piłkarzy, że czasem coś boli, ale trzeba grać - powiedział Lewandowski.
Tłumaczy też, że po zderzeniu musiał szybko wrócić na boisko też dlatego, by przełamać strach: To nie była przyjemna sytuacja. Po takim incydencie najważniejsze jest chyba to, co dzieje się w głowie. To, jak psychika zadziała. Musiałem się przełamać psychicznie.
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news