Maja Plich razem z detektywem bez licencji, Krzysztofem Rutkowskim zaangażowała się w rozwikłanie zagadki tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk. Partnerka "detektywa" na potrzeby śledztwa wyjechała do Egiptu skąd na bieżąco "łączyła się na żywo z miejsca wydarzeń" i robiła sobie zdjęcia przy oknie, z którego wyskoczyła Polka. Rutkowski docenił ten trud i zaangażowanie, oświadczając się Plich na wizji.
Przypomnijmy: Rutkowski oświadczył się Mai... W TELEWIZJI!
Niebezpieczne śledztwo skończyło się dla Krzysztofa Rutkowskego skłóceniem z rodziną swojej przyszłej żony. Bliscy Mai zarzucają mu, że wysyłając kobietę do Egiptu, narażał ją na poważne niebezpieczeństwo. Partnerka detektywa podkreśla jednak, że sama nalegała na wyjazd, choć brała pod uwagę, że może z niego nie wrócić. Plich w wywiadzie wyznała, że swój wyjazd traktowała jako powinność wobec tragicznie zmarłej 27-letniej rodaczki i innych kobiet:
Dużo nas kosztowała ta sprawa. Pojechałam do Egiptu, ryzykowałam swoje życie, bo nie wiedziałam, co mnie tam spotka. Uznałam, że nawet jeśli tak jak żołnierz na wojnę, że jeśli nie wrócę, to może uchronię inne kobiety przed tragedią. Przez trzy dni na żaden posiłek nie zdążyłam w hotelu. Byliśmy z agentami głodni, zmęczeni. Dokładnie tak. Też to jest przykre, bo pojechałam z myślą, że nie wrócę, no z taką myślą jechałam.
Źródło: Newseria