Kilka lat temu Szymon Majewski zakończył swoją współpracę z TVN-em. Od tamtej pory udziela się w mediach społecznościowych, gdzie wciąż ma kilkaset tysięcy fanów.
Świadomy mocy i zasięgu FB czy Instagrama dziennikarz obserwuje tam także swoich kolegów i koleżanki z show biznesu. Jak podkreśla, nie każdy z nich potrafi jednak umiejętnie z nich korzystać:
Ja mam tzw. sraczkę pomysłów. Bardzo dużo mam grypsów w głowie, które mi krążą po głowie, jakieś żarty. Nie muszę nikogo pytać żadnego szefa. Wrzucam taki gryps. I jest komunikacja: Na przykład nagle komunikujemy, że jesteśmy blisko społeczeństwa, jesteśmy tacy jak oni, a potem nagle zdjęcie np. z Ferrari na Hawajach. Widać właśnie przy mediach społecznościowych komu tak naprawdę trochę odwala i jak się ludzie puszą. I dla tych to jest niebezpieczne. Niektórym bym wstawił do komunikatorów czy telefonów alkomat. Powinna być taka funkcja, że się blokuje, zwłaszcza jakieś nocne rajdy. Jest znanych parę takich osób od nocnych rajdów o trzeciej nad ranem, z interpunkcją problemy, ortografia siada. I od razu wtedy idzie na ostro.
Źródło: Newseria