Jerzy Zelnik to jeden z najbardziej zaangażowanych politycznie polskich aktorów. Odtwórca roli Faraona nie ukrywa swojej sympatii wobec PiS-u. Wiadomo już, że wystąpił w filmie Smoleńsk, na którego premierę czekają zwolennicy teorii o zamachu:
Jakiś czas temu 70-latek został sprowokowany przez Kubę Wojewódzkiego i wszedł z nim w otwarty konflikt:
Wkrótce okazało się, że "metody SB-eckie" są aktorowi dobrze znane. Instytut Pamięci Narodowej znalazł teczkę należącą do Jerzego Zelnika, donoszącego na kolegów pod pseudonimem "Jaracz". Sam Zelnik do zarzutów odniósł się w oryginalny sposób. Twierdzi, że... "nie pamięta" tego okresu swojego życia, ponieważ był zbyt zajęty... seksem. Tłumaczy też, że w młodości "nie znał się na polityce".
Czy trzeba znać się na polityce, żeby nie donosić na kolegów?
Tamten Zelnik to nie ja tylko on, inny człowiek, z którym nie mam nic wspólnego - mówił wczoraj w TVN-ie. Co ja mogłem wiedzieć o życiu? Niech pan się zapyta nastolatków czy się znają na polityce. Byłem wychowany w rodzinie, gdzie członkowie należeli do partii. Nienawidzili komunizmu, ale liczyli, że socjalizm może mieć ludzką twarz. Wywietrzało to z mojej głowy na pustyni. Ja się biję głośno w pierś aż dudni. Ja paliłem gazetę, "Trybunę ludu". Patrzę na tamtego 18-latka jako mojego synka. Co będziemy za geny odpowiadać? Nie pamiętam żadnego nazwiska z mojej klasy z liceum, niech pan ma pretensje do mojego mózgu nie do mnie! Ja traktuję tamtego Zelnika jako inną formację duchową. Wtedy seks mi zaślepiał oczy.
Zelnikowi nadal nikt nie zadał pytania, czy jego donosy na kolegów mogły mu pomóc w zostaniu gwiazdą PRL-u i dostaniu roli w superprodukcji Faraon. Takich szczegółów pewnie też nie pamięta.
Źródło: TVN24/x-news