Program "10 lat młodsza w 10 dni" z odcinka na odcinek wywołuje coraz to większe emocje zarówno u uczestników show, jak i widzów. Okazuje się, że przeprowadzane w formacie metamorfozy to nie jedyne kontrowersje wokół formatu. Coraz częściej słyszy się bowiem o zaskakujących kulisach produkcji. Nie można pominąć również głosów oburzonych widzów, którzy niemalże po każdej przemianie, krytykują dobór stylizacji, twierdząc, że Maja Sablewska ubiera kobiety w "szlafroki" i "podomki". Mimo że panie wydają się zachwycone na wizji, to niektórym wymsknęło się na widok swojego odbicia w lustrze: "Masakra". Jakiś czas temu jedna z uczestniczek - Olga - skarżyła się w rozmowie z Plejadą, że mimo tego, że była na L4, to i tak musiała zjawić się na nagraniach.
Uczestniczka programu uskarża się na Maję Sablewską
To jednak nie koniec kontrowersji, bo właśnie do serwisu wpłynął list jednej z uczestniczek, która pragnąc zachować anonimowość, ujawnia zaskakujące kulisy produkcji. Kobieta wyjawiła, że Maja Sablewska nie była zbyt... ugodowa, a ona, jako bohaterka metamorfozy, nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Nawet prośba o zmianę obuwia, miała spotkać się ze sprzeciwem prowadzącej, która stwierdziła, że "to ona tutaj rządzi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Byłam uczestniczką jednego z odcinków programu "10 lat młodsza w 10 dni" i mogę powiedzieć, że inaczej to sobie wyobrażałam. Nie miałam tam nic do powiedzenia, bo decydowała wyłącznie pani Sablewska. Jak poprosiłam choćby o zmianę butów, usłyszałam: "To ja tutaj rządzę". Osobiście do tak cieniutkiej sukienki nigdy nie założyłabym ciężkich butów - one nadają się do spodni, ewentualnie do kostiumu, ale moje zdanie nie obchodziło nikogo. Sama sukienka pochodziła od sponsora i musiałam ją założyć - ujawniła jedna z pań.
Osoba z produkcji programu: "Tutaj rządzi pani Sablewska"
Wyszło również na jaw, że produkcja doskonale zdaje sobie sprawę z "despotycznej" odsłony Mai Sablewskiej, bo kobieta usłyszała, że i tak nie ma nic do powiedzenia...
"Pani nie ma tutaj nic do powiedzenia. Tutaj rządzi pani Sablewska" - uświadamiała mnie osoba z produkcji. Przestałam się więc wtrącać - opowiadała kobieta w liście nadesłanym do Plejady.
Dalej bohaterka opisała, jak wyglądał jej dzień na planie. Wspomniała, że "w finałowym odcinku przeżyła koszmar", bo musiała stawić się na nagraniach o ósmej rano i "była cały dzień na nogach", co było wykańczające dla osoby w jej wieku, bo - jak podkreśliła - "nie jest już młodą osobą". Uczestniczka była zadowolona z zabiegów stomatologicznych i medycyny estetycznej, zastrzeżenia budzą jednak u niej warunki umowy. Dokumenty otrzymała dopiero po programie, a wynika z nich, że... przez wiele lat nie może negatywnie wypowiedzieć się o "10 lat młodsza w 10 dni".
Mam zastrzeżenia co do umowy, którą dostałam dopiero po zakończeniu programu. Wynika z niej, że przez dwadzieścia lat nie mogę negatywnie wypowiadać się o programie. Absurd - pisała.
Spodziewaliście się, że tak to wygląda?