Katarzyna Skrzynecka obecna jest w rodzimym show biznesie już od wielu lat. Równie długo wraz z Marcinem Łopuckim godzą karierę i opiekę nad pociechami, które dorastają niemal na oczach internautów. Córka aktorki, Alikia Ilia, ma dziś już 10 lat i coraz częściej gości na instagramowym profilu znanej mamy.
Nie jest tajemnicą, że Katarzyna Skrzynecka raczej nie należy do grona celebrytek, które zaciekle bronią wizerunku własnych dzieci. Niedawno córka dekorowała z nią ciasteczka w ramach współpracy z jedną z marek, a innym razem zaprezentowały się wspólnie w pełnym makijażu. Stąd zapewne wiele osób zastanawiało się, czy 10-latka nabiera już chętki na karierę w mediach.
Przypomnijmy: Katarzyna Skrzynecka chwali się zdjęciem z dziesięcioletnią córką. Fanka: "Ten MAKIJAŻ już potrzebny?" (FOTO)
Kasia postanowiła rozwiać wszelkie wątpliwości w nowym wywiadzie, którego udzieliła przy okazji uczestnictwa w premierze filmu "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach". Pozwoliła sobie tym razem na chwilę szczerości i przyznała, że przed mężem nie musi udawać kogoś, kim nie jest, co jest akurat dobrą wiadomością. Zapewnia też, że wzajemnie się szanują, bo dzielą się obowiązkami i nie wyżywają się na sobie w chwilach słabości.
Przed mężem nie mam żadnej drugiej twarzy. Nie jesteśmy typami osób, które wyżywają się, po trudniejszym dniu, niepowodzeniu w pracy, na sobie nawzajem. Takie zachowanie to katastrofa. Z mężem równo dzielimy się obowiązkami, a wiem, że to nie jest reguła w innych związkach. Dlatego uważam go za prawdziwego rodzyneczka - mówi pieszczotliwie w rozmowie z reporterem Plotka.
Padł też wątek 10-letniej pociechy, która podobno wcale nie marzy o zainteresowaniu mediów. Czemu zatem bywa na ściankach z mamą? Podobno w ramach "rodzinnego wsparcia".
Nie wydaje mi się, żeby marzyła o tym świecie. Córka czasem mi towarzyszy na różnych premierach, ale nie dlatego, że ciągnie ją na ścianki. Tylko dlatego, że zawsze wspieramy się, jako rodzina - wyjaśnia.
Chwilę później Skrzynecka zdobyła się jeszcze na zaskakujące wyznanie. Okazuje się, że jej 10-latka ma dość wysublimowane słownictwo, jak na swój wiek...
Tak samo jest, gdy mąż startuje w zawodach sportowych. Zawsze jeździmy razem z nim, dopingujemy go. Moja młodsza córka za każdym razem do mnie mówi: "Mama, tylko nie drzyj mordy!". Ja oczywiście zawsze się drę i nie potrafię się powstrzymać - mówi.
Wasze dzieci też operują tak kwiecistym językiem?
Co mają wspólnego "Emily in Paris" i "Gierek"?