Zgodnie z tradycją w środę 11 listopada ulicami Warszawy ruszył Marsz Niepodległości. Z roku na rok ma on coraz mniej wspólnego z oddaniem czci walczących za naszą wolność przodków. Częściej kojarzy się z wyskokami neonazistowskich bojówek, które urządzają sobie ze stolicy własny folwark z błogosławieństwem rządzących.
Chcąc "uhonorować" dumny jubileusz powrotu Polski na mapy świata, grupy chuliganów spróbowały spalić pewien budynek w Warszawie, wrzucając przez okna mieszkań race. Jak płachta na byka zadziałał na nich baner Strajku Kobiet wywieszony na jednym z balkonów. Wisienką na torcie była też powiewająca z niego tęczowa flaga.
Chuligani biorący udział w marszu podpalili zupełnie przypadkowe mieszkanie, podczas gdy to, do którego celowali, pozostało nietknięte. Jak się okazuje, ten sam budynek zamieszkiwany jest przez Hannę Lis, która komentowała sytuację na swoim Instagramie.
Jest coraz lepiej, słuchajcie. Ci cholerni patridioci, przechodząc z racami koło mojego domu, właśnie podpalili jedno z mieszkań. Do pierdla z nimi wszystkimi, zdelegalizować ten cholerny marsz nienawiści. Cztery zastępy straży pożarnej pod moim domem, a ci idioci dalej napieprzają racami - słyszymy na nagraniu dziennikarki.
Lis odnotowała, że podczas przebiegu całego incydentu nigdzie nie było widać policjantów, którzy tak tłumnie stawili się jeszcze niedawno na Żoliborzu, aby bronić domu Jarosława Kaczyńskiego przed pokojowym protestem przeciwko barbarzyńskim zmianom prawnym wprowadzanym przez opanowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny.
Nie widzę tutaj kordonów policji, ani stu policyjnych suk, które broniły domu prezesa Kaczyńskiego przed kobietami. Dziwna sprawa, prawda? Ale płoną mieszkania w centrum Warszawy, spoko. Dalej odpalają race, jakby się nic nie stało.
Hanna Lis poinformowała, że właściciel spalonego przez narodowców mieszkania nie przebywał akurat w domu, dzięki czemu nic mu się nie stało. Jest jednak przekonana, że prędzej czy później dojdzie do czyjejś śmierci, jeżeli nikt nie powstrzyma "patriotów".
To, co się od lat dzieje na marszach nienawiści, bo to nie jest żadne świętowanie polskiej niepodległości, to są regularne, wojenne marsze, które rok rocznie przetaczają się ulicami warszawy. To powinno być w końcu zdelegalizowane, zanim ktoś w końcu zginie, zanim ktoś na tej wojnie zginie. Miał szczęście właściciel mieszkania, które spłonęło, że nie było go akurat w domu. A co gdyby był? A z filmiku, który został opublikowany na Twitterze, wynika, że to nie było przypadkowe podpalenie. To nie jest tak, że ta raca wpadła do mieszkania przez przypadek. Była wymierzona w mieszkanie, na którego balkonie wisi baner strajku kobiet. I teraz zacytuję to, co się pojawia na tym filmiku. Jeden z bandziorów mówi: "niech płonie ku*wa". A drugi przytomnie zauważa: "to nie to mieszkanie". No brawo wy, brawo za taki patriotyzm - komentuje oburzona dziennikarka.