Jak co roku 11 listopada Polacy obchodzą Święto Niepodległości. Tegoroczne obchody są jednak inne niż zwykle. Z powodu pandemii koronawirusa i związanych z nią obostrzeń nie odbyły się tradycyjne uroczystości, a prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie wyraził zgody na organizację wielkiego marszu. Mimo to na ulicach i tak zebrały się tłumy ludzi z biało-czerwonymi flagami.
W skromnych obchodach udział wzięła para prezydencka. Andrzej Duda złożył wieniec przed pomnikiem Wincentego Witosa oraz Józefa Piłsudskiego i wraz z żoną, Agatą Kornhauser-Dudą, uczestniczył w uroczystej mszy świętej odprawionej w Świątyni Opatrzności Bożej.
W południe prezydent wygłosił orędzie, w którym próbował udowodnić, że rozumie problemy Polaków.
Cały świat zmaga się z pandemią koronawirusa (...). Sytuacja jest bardzo poważna. Jesteśmy już wszyscy bardzo zmęczeni wprowadzanymi obostrzeniami i ograniczeniami. Odczuwamy niepewność. Wiele osób martwi się o swoje firmy, o miejsca pracy, o przyszłość swoją i swoich najbliższych. (...) zadaniem państwa polskiego jest dzisiaj zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom. W tym dniu chcę szczególnie podziękować wszystkim, którzy dzielnie znoszą ten trudny czas, przestrzegają zaleceń, nie narażają siebie i innych. Dzisiaj to wyraz patriotyzmu. To świadectwo, co znaczy prawdziwie odpowiedzialna, obywatelska postawa - mówił.
Duda zwrócił się do ozdrowieńców z apelem o oddawanie osocza i zadeklarował, że sam też to zrobi "w najbliższych dniach".
Chciałbym, abyśmy w dniu Święta Niepodległości, tak innym niż dotychczasowe, szczególnie pamiętali, że państwo polskie to nie tylko instytucje, ale przede wszystkim to my - obywatele Rzeczypospolitej! Różnimy się między sobą, często bardzo mocno, ale wspólnie tworzymy nasz wspaniały kraj - Polskę (...) Razem pokonamy obecne trudności tak, jak zrobiliśmy to wielokrotnie w naszej historii - zakończył przemówienie prezydent.
Zobacz też: Andrzej Duda z maseczką na twarzy nabywa znicze w eskorcie ochroniarzy (ZDJĘCIA)