W październiku 2015 roku Grzegorz P. oślepił znajomą z osiedla, wgniatając jej gałki oczne w głąb czaszki. Nieprzytomną z bólu okaleczoną kobietę zamknął w piwnicznej klitce. Przez trzy dni przetrzymywał ją w swoim mieszkaniu, gdzie wielokrotnie zgwałcił.
Gdy policja zaczęła szukać zaginionej gnieźnianki, skazany zaprowadził kobietę do jej bloku i pozostawił na klatce schodowej. Wczoraj recydywista usłyszał wyrok 20 lat pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych, zakaz zbliżania się do ofiary oraz 200 tysięcy złotych odszkodowania.
Sąd w uzasadnieniu wskazał, że nie ma wątpliwości iż Grzegorz P. dopuścił się wszystkich zarzuconych mu czynów, w tym gwałtu, do którego się nie przyznawał. Według sądu, było to szczególnie okrutne. Świadczy o tym fakt, że do gwałtu doszło po tym, jak mężczyzna uwięził i oślepił młodą kobietę. Sąd w Poznaniu wymierzył mężczyźnie najwyższą karę, jaką mógł:
Wymierzam łączną karę 20 lat pozbawienia wolności. Sąd doszedł do przekonania, że wina i sprawstwo oskarżonego nie budzą żadnych wątpliwości w zakresie czynów. Pokrzywdzona powtarzała, że oskarżony powtarzał jej, że z nim się tak nie pogrywa. U pokrzywdzonej po pozbawieniu wzroku miał miejsce zespół stresu pourazowego. Pokrzywdzona odczuwała silny ból, oskarżony wcisnął jej w gałki oczne swoje kciuki. Zrobił to z tak dużą siłą, która jest porównywana do tortur stosownych w średniowieczu. Skale cierpienia biegli porównali do tego, że oskarżony działał z taką siłą, jak wystrzał korka od szampana, który strzeliłby w oko. Zgwałcenie miało charakter szczególnie okrutny - oznajmiła sędzia Dorota Biernikowicz.
Źródło: TVN24/x-news