W ostatnich miesiącach w mediach głośno było o ofiarach tureckich klinik chirurgii plastycznej, które chęć poprawienia urody niemal przypłaciły życiem. Pod koniec lutego Ewel0na publicznie opowiedziała o "piekle", które przeżyła w wyniku komplikacji po zabiegach w tureckiej klinice. Niedawno swoją równie szokującą historią podzieliła się ze światem niejaka Cornelie Paulina. Influencerka opisała w sieci fatalne warunki panujące w tureckiej klinice i wyznała, że w wyniku operacji w jej organizmie rozwinęła się groźna sepsa. W efekcie jej życie musieli później ratować polscy lekarze.
Polska influencerka wspomina operację w tureckiej klinice. "Leżałam cała we krwi"
Po przeżytym w Turcji koszmarze Paulina Werner (bo tak brzmi prawdziwe nazwisko influencerki) postanowiła ponownie powrócić pamięcią do dramatycznych doświadczeń. 23-latka udzieliła ostatnio wywiadu magazynowi "Wprost" i w rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską ze szczegółami opowiedziała o pobycie w tureckiej klinice oraz jego późniejszych konsekwencjach. Influencerka do Turcji przybyła 3 stycznia, dzień przed planowanym zabiegiem wszczepienia implantów w pośladki. W wywiadzie influencerka zdradziła, iż już od samego początku pobytu "nie pasowało jej" wiele rzeczy, w tym "lekceważące podejście personelu". Jak jednak przyznała, wówczas nie mogła przewidzieć tego, co spotka ją w placówce.
W rozmowie z "Wprost" influencerka zdradziła, że po zabiegu początkowo myślała, że wszystko jest z nią w porządku. Niestety z czasem jej stan zaczął się pogarszać i stawała się coraz słabsza. Jak podkreśliła, choć zazwyczaj pacjenci kliniki dzień po operacji trafiają do hotelu, ją zatrzymano w placówce i jednocześnie zapewniano, iż nic jej nie dolega. Stan kobiety był jednak coraz bardziej niepokojący.
Czułam, że mam gorączkę, byłam albo rozpalona, albo trzęsłam się z zimna. Trzeciego dnia, po tym, jak spróbowałam wstać, zemdlałam. Podłączono mnie pod tlen i tyle. Lekarz, który mnie operował - ani razu się nie pojawił - wyznała w wywiadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć 23-latka mówiła odpowiedzialnemu za jej operację lekarzowi o swoim złym samopoczuciu, ten ani razu nie pojawił się na kontroli oraz nie odpowiadał na jej próby kontaktu. Ostatecznie influencerka spędziła w klinice w Stambule sześć dni, niestety nie mogła jednak liczyć na fachową pomoc.
Przez wszystkie te dni leżałam cała we krwi, w cieknącej ze mnie ropie, to wszystko okropnie śmierdziało, ale nawet mnie nie przemyli. Miałam wrażenie, że traktują mnie jak księżniczkę, która tylko narzeka, ale ja cierpiałam. Bałam się, że mnie tam zabiją - wspominała w rozmowie z "Wprost".
23-letnia influencerka o powikłaniach po zabiegu w tureckiej klinice. "Doszło do zakażenia trzema bakteriami"
Niestety koszmar Pauliny nie zakończył się po powrocie do Polski. Jak wyznała w wywiadzie, po kilkunastu godzinach od przylotu nie była w stanie samodzielnie załatwić potrzeb fizjologicznych, miała 40-stopniową gorączkę i przestawała widzieć (!) przy próbach wstawania. Partner przetransportował 23-latkę do chirurga plastycznego, który był ponoć przerażony jej stanem. Gdy kobieta otrzymała leki, a jej rana została oczyszczona, udała się na SOR. Jak wyznała w wywiadzie, w szpitalu jej przypadek konsultowało siedmiu chirurgów, wyniki kolejnych badań okazały się jednak na tyle złe, że zdecydowano o natychmiastowej operacji.
Potem byłam podłączona do maszyny, która 24h na dobę odsysała ropę z mojego ciała. Po kilku dniach miałam kolejną operację, znowu czyścili ranę, założyli dreny. Okazało się, że doszło do zakażenia trzema bakteriami - wspominała 23-latka, dodając, że lekarze z warszawskiego szpitala uratowali jej życie.
W wywiadzie Cornelie Paulina zdradziła, iż obecnie jej rana jest już częściowo zrośnięta, jednak jej całkowite zagojenie może trwać nawet rok. Okazuje się, że kobieta wysłała zdjęcia rany tureckiemu chirurgowi, ten jednak wyraźnie zbagatelizował sprawę. "(...) On uważa, że skoro przeżyłam - to nic się nie stało" - wyznała, twierdząc, że chirurg odradzał jej też usunięcie implantów, w zamian zalecając kolejną wizytę u niego.
Moje pośladki wyglądają teraz o wiele gorzej, mam dwie wklęsłe dziury. Muszę siadać albo na jednym, albo na drugim boku. To horror - opisywała wrażenia po zabiegu w wywiadzie.
Zapytana przez dziennikarkę "Wprost", dlaczego zdecydowała się na operację właśnie w Turcji, influencerka przyznała, iż była przekonana, iż tamtejsza chirurgia plastyczna jest na wysokim poziomie - kompletnie nie spodziewając się, że trafi na lekarza nieużywającego rękawiczek. W dodatku rzeczonego "specjalistę" poleciła jej znajoma. Jak zdradziła 23-latka, koleżanka bardzo namawiała ją, by poddała się operacji u konkretnego lekarza, dodatkowo kusząc ją "specjalną ceną" zabiegu.
Potem okazało się, że na tym pośrednictwie zarabiała. Miałam wrażenie, że wyłapuje Polki i namawia je na operacje u - jak sama twierdzi - "najlepszego lekarza na świecie" - relacjonowała w wywiadzie.
W rozmowie Paulina Werner zapowiedziała, że planuje domagać się sprawiedliwości w sądzie. Zapewniła również, iż nie ma zamiaru poddawać się kolejnym operacjom plastycznym.