Jan Dąbrowski i Sylwia Przybysz swoją przygodę z branżą influencerską rozpoczynali podobnie jak wiele innych dzieciaków z marzeniami na wielką karierę. Tej dwójce jednak obnażanie życia w sieci udało się akurat przekuć w dobrze prosperujący biznes. Dziś ich obserwatorów liczy się już w milionach. Para szczęśliwie wychowuje dwie córki, kupuje kolejne nieruchomości, a to wszystko w wieku zaledwie 20-paru lat.
Zobacz: Sylwia Przybysz chwali się zdjęciami z WIECZORU PANIEŃSKIEGO! "Mam przepiękne wspomnienia" (FOTO)
Już za parę dni o Dąbrowskim i Przybysz znowu zrobi się głośno, a to za sprawą zbliżającego się wielkimi krokami ślubu. Korzystając z ostatnich chwil spokoju, Sylwia urządziła na swoim profilu na Instagramie Q&A, w ramach którego odpowiadała na pytania związane z przygotowaniami do "wielkiego dnia". Okazuje się, że suknię i garnitur narzeczeni odbiorą już w najbliższy poniedziałek.
Niektórzy fani dociekali, jaką rolę w całej ceremonii odegra potomstwo państwa młodych. Dziewczynki mają być obecne na imprezie, jednak ich mama stwierdza, że są jeszcze zdecydowanie zbyt małe, aby w pełni zrozumieć, do czego tak naprawdę szykują się ich rodzice.
Pola i Nela nie będą nosiły obrączek. Nie będą sypały kwiatkami. Nie wydaje mi się, że przeczuwają, że zbliża się nasz ślub. Są zbyt małe, by rozumieć te 3 rzeczy. Najważniejsze, że będą z nami. (…) Nie wyobrażam sobie, żeby ich nie było! Są dla mnie najważniejsze na świecie.
Ich córeczki będą mogły liczyć na liczne towarzystwo. Na weselu pojawić ma się aż 45 dzieci. Na szczęście dla wszystkich dorosłych gości maluchy będą pod opieką specjalnie zatrudnionych animatorów.
Przybysz nie ukrywa, że cały proces przygotowań wyraźnie odbija się na jej samopoczuciu. Celebrytka uważa siebie za perfekcjonistkę i w ten sposób tłumaczy też potrzebę czuwania nad każdym detalem wesela.
Za każdym razem, gdy mam miary u Violi Piekut, musimy zmniejszać suknię. Nawet nie wiem, kiedy chudnę, ale podobno ze stresu i podobno to normalne. Jestem perfekcjonistką. Sama zadbałam o każdy szczegół wesela i ślubu i wszystko, co wymyśliłam, musiałam ogarnąć, to chyba jest najbardziej stresujące.
Ciekawscy mogli się również dowiedzieć, że Sylwia przyjmie po ślubie nazwisko męża, a wesele trwać ma nawet kilka dni, jak to na góralskie wesele w końcu przystało. Poinformowano także, że panna młoda w trakcie organizacji kompletnie straciła kontrolę nad wydatkami i na ten moment nie wie tak naprawdę, ile kasy wyda na zabawę.