Ludzie mają przeróżne pomysły na walkę z upływającym czasem. Niektórzy są entuzjastami medycyny estetycznej, inni prowadzą zdrowy tryb życia albo po prostu szczególnie dbają o swoją cerę. Pomysł 50-letniej Tess Christian na uniknięcie oznak starzenia jest wyjątkowo oryginalny.
Uśmiech zniknął z twarzy Tess jeszcze, gdy była nastolatką. Uczęszczała wtedy do surowej szkoły katolickiej, gdzie siostry zakonne zabraniały uczniom się uśmiechać. Przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy kobieta stwierdziła, że będzie praktykować ten zakaz do końca życia, aby uniknąć zmarszczek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy znalazłam coś zabawnego lub miałam ochotę się śmiać - co zdarzało się na co dzień - nauczyłam się kontrolować mięśnie twarzy, trzymając je sztywno - wyznała Tess w wywiadzie dla "Daily Mail".
50-latka twierdzi, że nie uśmiechnęła się nawet przy porodzie córki.
Po jej narodzinach kipiałam szczęściem, ale nadal nie poczułam potrzeby wyrażenia tego uśmiechem - wyznała. Swojego postanowienia nie łamie też, gdy usłyszy coś śmiesznego. Christian chwali się, że przyjaciele nazywają ją "Mona Lisą", a sam przydomek bardzo jej schlebia.
Moja strategia jest bardziej naturalna niż botox i bardziej efektywna niż jakikolwiek drogi krem lub maseczka. Mówiono, że Mona Lisa Leonarda da Vinci była cicho rozbawiona, tak jak ja - zauważyła Tess.
Zobaczcie, jak 50-letnia Tess Christian zmieniała się przez lata. Widać efekty szalonej metody?