Jan Borysewicz przez lata dbał o swój wizerunek prawdziwego rock'n'rollowca, nie stroniąc od alkoholu i awantur. W historii show biznesu zapisała się wszczęta przez niego rozróba w jednym z warszawskich klubów, podczas której rycersko zwyzywał kelnerkę od ku*ew i wyjaśnił jej, że... "za chu*a nie zapłaci".
Cztery lata temu muzyk zapowiedział, że przestał pić. Na razie artyście udaje się dotrzymać obietnicy. Nie szaleje już jak dawniej i to nie tylko dlatego, że został dziadkiem. Kilka dni temu paparazzi przyłapali Borysewicza z młodszą partnerką. Para wybrała się na obiad do ulubionej restauracji celebrytów narzekających na brak prywatności, czyli do Flaminga. Zanim usiedli do stolika, Borysewicz pochwalił się nagim brzuchem przed restauracją.