Do niedawna Kim Cattrall wystrzegała się ingerowania w swój wygląd. Aktorka pragnęła starzeć się zgodnie z upływającym czasem. Otwarcie też przyznawała, że boi się operacji plastycznych. Podczas wywiadu w 2011 r. wypowiadała się na ten ewentualnych zabiegów.
W moim życiu i karierze chcę zaakceptować starzenie się, ponieważ uważam, że to za interesujące. Moim zdaniem czoło bez zmarszczek nie mówi mi, że ktoś przeżył życie - tłumaczyła w "Daily Mail".
Gwiazda opowiadała również o "nieprzyjemnej" historii związanej z medycyną estetyczną. Cattrall towarzyszyła kiedyś swojej znajomej podczas wizyty u chirurga plastycznego. Zauważyła wtedy, że wszystkie kobiety w poczekalni przypominały partnerkę lekarza.
Pomyślałem wtedy, że on powiela tę kobietę. Natomiast ja, chcę wyglądać jak najlepsza wersja siebie - wyznała niegdyś aktorka.
Kim Cattrall zmieniła zdanie na temat operacji plastycznych
Okazuje się, że Kim Cattrall zmieniła zdanie w sprawie ingerowania w urodę. W ostatnim wywiadzie dla "Sunday Times" gwiazda "Seksu w wielkim mieście" wyznała, że w niedalekiej przyszłości zamierza skorzystać z zabiegów medycyny estetycznej. Zdaniem aktorki jej wcześniejsza niechęć wynikała z młodego wieku.
Prawdopodobnie powiedziałem to po czterdziestce. Obecnie jestem po sześćdziesiątce i staram się walczyć ze starzeniem w każdy możliwy sposób. Teraz dostępne jest o wiele więcej alternatywnych zabiegów, które stymulują twoje własne ciało do walki ze starzeniem się - tłumaczyła.
Serialowa Samantha twierdzi, że obecne możliwości pozwalają zainteresowanym dobrać najodpowiedniejszy sposób. Niemniej jednak, kluczowymi kwestiami są pieniądze i właściwy chirurg.
Istnieją wypełniacze i botoks, jest tak wiele różnych rzeczy, które można zbadać i wypróbować, aby sprawdzić, czy są one dla Ciebie. Jednak trzeba mieć na to pieniądze i co ważniejsze, odpowiedniego chirurga. Samo powiedzenie "chcę wyglądać jak ja!" nie wystarczy - dodała.
Podzielacie jej opinię?