Sylwia Bomba regularnie dzieli się na Instagramie swoją codziennością, w tym życiem u boku Grzegorza Collinsa. W jej social mediach stale gości też jej córka Tosia. W rozmowie z serwisem o2.pl celebrytka przyznała, że nie jest pewna, czy pokazywanie dziecka w internecie jest właściwe.
Myślę, że tak naprawdę każdy rodzic w swoim własnym sumieniu powinien wiedzieć, co jest najlepsze dla jego dziecka. Ja wiele razy odpowiadałam szczerze na pytanie: "Czy uważasz, że to dobrze, że pokazujesz Tosię w Internecie?". I ja tu odpowiadam szczerze: "Nie wiem" - rzuciła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sylwia Bomba dzieli się instagramowymi zarobkami z córką
Sylwia Bomba dodała, że dzięki udziałowi Tosi w reklamach, udało się odłożyć znaczną kwotę na jej studia.
Może będzie tak, że za parę lat ona dzięki temu zdobędzie coś, co zagwarantuje jej bardzo dobre życie, a może będzie tak, że w wieku 18 lat, wzorem amerykańskich nastolatków, wyśle mi pozew. Czas pokaże, na razie robię to intuicyjnie i nigdy jej do niczego nie zmuszam - zaznaczyła.
Celebrytka podkreśliła, że ma już odłożoną kwotę, którą przeznaczy na studia córki. Jak twierdzi, są to pieniądze, które Tosia sama zarobiła.
Mam już odłożone pieniądze na studia Tosi. I powiem coś, za co pewnie dostanę baty, ale te pieniądze w większości Tosia zarobiła sama. Jeżeli moja córka bierze udział w jakiejś reklamie, to ja uwzględniam jej gażę i te pieniądze, które tam zarabia, odkładam na jej konto. Miałam postanowienie, że będę jej wpłacać co miesiąc jakąś kwotę. Potem gdy umarł jej tata, to tą kwotą stała się renta po tacie oraz 800+, które również tam wpływa. Ja z tych pieniędzy nie korzystam, póki nie muszę. Tosia miała chyba dwa lata i osiem miesięcy, jak wzięła pierwszy udział w reklamie proszku do prania i pieniądze z tej reklamy wpłynęły na jej konto. Ja nie widzę w tym nic złego. Musiałam o nią zadbać na każdą okoliczność - dodała.
Fajnie?