Zza oceanu docierają niepokojące wieści. Na pustyni Black Rock w stanie Nevada odbywa się właśnie słynny festiwal Burning Man. Ulubione wydarzenie Natalii Siwiec znane jest z tego, że uczestnicy przez tydzień siedzą w kurzu, oddają się mistycznym praktykom i produkują przedziwne instalacje. Bilety na okupowany przez celebrytów z całego świata event wahają się między 425 a 1000 dolarów.
Uczestnicy Burning Mana utknęli na błotnistej pustyni
Jak podają amerykańskie media, około 70 tysięcy festiwalowiczów zostało uwięzionych na pustyni po ulewnych deszczach. Teren imprezy zmienił się w błotniste bajoro, a drogi dojazdowe są kompletnie nieprzejezdne, uniemożliwiając imprezowiczom ucieczkę. Zamknięto też pobliskie lotnisko, a ci, którzy usiłowali opuścić podmokły obszar na własną rękę, ugrzęźli samochodami w bagnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z powodu ulewnego deszczu brama i lotnisko przy obozie namiotowym Black Rock City będą od rana zamknięte, a wjazdy i wyjazdy - wstrzymane do wyschnięcia nawierzchni - czytamy w komunikacie.
Niektórzy uczestnicy festiwalu przemierzali kilometry pieszo, aby dotrzeć do głównych dróg. Hanna Burhorn, która brała udział w wydarzeniu po raz pierwszy, zrelacjonowała w rozmowie z CNN, że ludzie brnęli w gęstym błocie boso lub z torbami przywiązanymi do stóp.
Ci, którzy próbowali przejechać rowerem, utknęli, ponieważ błoto sięgało do kostek - opisywała. Dodała, iż było tak gęste, że "przyklejało się do butów i wyglądało prawie jak but wokół buta".
Organizatorzy skierowali prośbę do uczestników, by oszczędzali żywność, wodę i paliwo. Apelują też, by goście imprezy w miarę możliwości schronili się w ciepłym i bezpiecznym miejscu. Media podają, że jest już jedna ofiara. Okoliczności jej śmierci wciąż są wyjaśniane przez lokalne władze. W sieci już roi się od nagrań i zdjęć z tonącego w błocie pola namiotowego. Warunki z dnia na dzień coraz bardziej się pogarszają, a sanitaria są przepełnione. W rozmowie z agencją Reutera jeden z uczestników który przyjechał na festiwal kamperem przyznał, że "na szczęście są w dość dużym obozie z dużą ilością zapasów". Mężczyzna, który bierze udział w wydarzeniu od 22 lat, ocenił, że teren wyschnie najwcześniej za dwa dni.
Wszyscy dzielą się ze sobą - dodał.
Na festiwalu bawiła się również Natalia Siwiec. W rozmowie z Pudelkiem przyznała jednak, że wraz z mężem wyjechali już w piątek. Przewidywali wówczas, że może stać się coś niedobrego.
My wyjechaliśmy już w piątek, bo wiedzieliśmy, co może się wydarzyć, jak będzie długo padać. Po tym, jak udało nam się wyjechać, zamknęli bramy - tłumaczyła modelka w rozmowie z Pudelkiem.