Henryk Talar nie należy raczej do osób, które nagminnie pojawiają się na łamach portali plotkarskich. 75-letni aktor od lat skupiał się głównie na karierze zawodowej, a obecnie pojawia się na szklanym ekranie w roli Henryka Mikosa w serialu Archiwista. Do tej pory nie było o nim głośno, a jego życie prywatne pozostawało w dużej mierze tajemnicą.
W zeszłym roku polskie media zelektryzowały rewelacje o tym, że Apoloniusz Tajner i Karol Strasburger zostali ojcami. Kwestią budzącą kontrowersje w tych doniesieniach jest oczywiście wiek panów, ponieważ zdecydowali się oni na dziecko w wieku odpowiednio 65 i 72 lat.
"Dziękuję, z moją kondycją wszystko dobrze. Mam teraz trzymiesięcznego syna, więc rozpiera mnie energia. Idę drogą Karola Strasburgera" - miał wyznać w rozmowie z Super Expressem.
Okazuje się jednak, że rewelacje na temat późnego ojcostwa Talara są wynikiem nieporozumienia.
"Oficjalnie dementuję. Nie zostałem trzy miesiące temu ojcem! Nie byłoby w tym nic zdrożnego, a nawet otarłbym się o cud, gdybym został ojcem w wieku 75 lat. Jest taki żart: zdrada do 60-tki jest grzechem, po 60-tce cudem" - wyznał w rozmowie z dziennikarzami Faktu.
Aktor wyjaśnił, że nieporozumienie jest wynikiem ostatniego pytania, dotyczącego jego największego życiowego osiągnięcia.
"W odpowiedzi połączyłem moją prawdę (ojcostwo) z tym, po co zostało zadane to pytanie. Żeby trochę porechotać i dostosować się do odbioru. Przypuszczałem, że może stać się tak, jak się stało...I poszło pele mele duperele, a z rozmowy o sztuce NIC! Nic dosłownie nie zostało. Dziennikarka, decydenci z gazety, mieli jeszcze szansę przed drukiem, aby zadać pytanie u źródła, czy to prawda albo przynajmniej autoryzować to, czego nie było, czyli rozmowy o sztuce" - stwierdził na łamach tabloidu.
Wyszło zabawnie?