Tak jakbyśmy mieli niewystarczająco wiele powodów, aby ją kochać, Dolly Parton właśnie zaśmiała się w twarz producentom komicznie drogich kosmetyków, tak chętnie reklamowanych przez celebrytów. Gwiazda udzieliła wywiadu serwisowi Insider. Opowiedziała w nim, jak wcześnie zrywa się z łóżka, co sądzi o nieprzyzwoitych cenach kremów na kurze łapki, oraz w jaki sposób zabezpieczyła swoją skórę przed zmarszczkami.
Warto tu na początek nadmienić, że Dolly Parton była jedną z pierwszych gwiazd amerykańskiego show biznesu, które otwarcie mówiły o swoim zamiłowaniu do zabiegów medycyny estetycznej. Nie będzie więc wciskać nam kitu, że jej płaskie czoło jest efektem odpowiednio dobranej diety. W dbaniu o swoją powierzchowność gwiazda przestrzega jednak pewnych reguł, które dla wielu z nas mogą okazać się niemałym zaskoczeniem.
Pierwszym zwyczajem piosenkarki jest przerywanie snu dosłownie w środku nocy. Dolly twierdzi, że nie potrzebuje długiego odpoczynku. Ma być to ponoć cecha charakterystyczna dla wszystkich członków rodu Partonów.
Wstaję całkiem wcześnie, nawet gdy idę do łóżka późno. Mam w sobie taki mały zegareczek, który wybudza mnie o trzeciej nad ranem. Nie potrzebuję tyle snu, co pozostali. To u nas rodzinne. Mój tata miał tak samo - przekonuje.
Jednocześnie piosenkarka zaznaczyła, że choć sen nie zajmuje jej zbyt wiele czasu, to i tak lubi długimi godzinami przesiadywać w łóżku. To właśnie ponoć pod pierzynami powstawały jej największe przeboje.
Następne wyznanie Dolly może zatrząść w posadach światem fanek makijażu i kremów do twarzy za bimbaliony. Otóż gwiazda kompletnie nie wierzy w ich właściwości. Twierdzi, że tańsze opcje często sprawdzają się o wiele lepiej od mazideł z wyższej półki.
Nie robię żadnych skomplikowanych rytuałów na cerę. Nie sądzę, że musisz płacić krocie, aby dostać porządny produkt. Większość tych, co kosztują mniej, jest równie dobra, czasem nawet lepsza od tych, które kosztują fortunę - zaznacza.
Przypomnijmy: Dolly Parton odtworzyła mężowi na urodziny swoją okładkę "Playboya": "Po 57 latach wciąż myśli, że jestem GORĄCĄ LASKĄ"
Gdy przeprowadzający rozmowę dziennikarz nie ustępował z pytaniami o jej młodzieńczy wigor i urodę, Parton stwierdziła, że wiele dobrego zawdzięcza temu, że nie miała w zwyczaju wylegiwać się na leżakach wysmarowana olejkiem.
Nigdy się nie opalałam. Nie mam wielu problemów, z którymi zmagają się kobiety w moim wieku, bo nie grzałam się na słońcu. Pewnie bym to robiła, gdybym mogła, no ale nie mogłam i dziś jestem z tego bardzo zadowolona.
Zaskoczeni?