W Kałuszynie w województwie mazowieckim na strzeżonym kąpielisku utonął 9-letni chłopiec. Byli z nim rodzice, ale nagle stracili go z oczu. Jak informuje policja, trwa ustalanie okoliczności tej tragedii. - Został zabezpieczony na miejscu monitoring - mówi Leszek Morawski z policji w Mrozach.
Świadkowie mówią jednak, że praca policji i ratowników pozostawiała wiele do życzenia. - Podobno dziecko zaginęło około godziny 11, a około godziny 14 szła dziewczyna po plaży i ogłaszała przez megafon, że zaginęło dziecko - opowiada jedna z plażowiczek.
- Policjanci, zamiast szukać w wodzie, to szukali w lesie. Ratownicy nie reagowali w ogóle. Dopóki nie zjechało się pogotowie, straż. Strażacy zareagowali prawidłowo, bo od razu weszli do wody. Pogotowie, jak już dziecko zostało wyjęte z wody, siedziało sobie w karetce. To, co się tutaj działo, to było jedno wielkie nieporozumienie - mówi inny świadek.
Od maja utonęło w Polsce już ponad sto osób.
Źródło: TVN24/x-news