Kilka lat temu Abelard Giza wywołał społeczne poruszenie swoim skeczem, w którym według ówczesnych posłów PiS-u "śmiał się z Papieża":
Giza publicznie bronił swoich żartów, twierdząc, że krytykującym go osobom zwyczajnie brakuje dystansu i autoironii. Dziś satyryk podtrzymuje swoją opinię w kwestii żartów o podtekście religijnym:
Nie mam świętości, uważam je za niebezpieczne. Jeżeli kogoś obrazi żart o Bogu, to znaczy, że jego wiara jest słaba. Jeśli Bóg jest wszechmocny i potężny, to uwierz, że ma zajebiste poczucie humoru. Można powiedzieć o wszystkim. Moja mama jest osobą myślącą i wiedziała, że nie ma za co przepraszać w skeczu z papieżem.
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news