Adam Ferency od prawie pół wieku występuje na deskach teatralnych oraz gra w produkcjach filmowych i serialowych. Stworzył niezapomniane kreacje m.in. w "Przesłuchaniu", "Pułkowniku Kwiatkowskim" i "Jasmimum". Widownia telewizyjna niewątpliwie pamięta też jego charakterystyczne role: kamerdynera Konrada w "Niani" czy patologa z serialu "Kryminalni". To również posiadacz wyjątkowej barwy głosu, który mogliśmy usłyszeć w licznych animacjach i audiobookach.
72-latek nigdy nie ukrywał swojego zamiłowania do napojów wyskokowych. Przez długi czas bagatelizował swój nałóg. Nawet ciężka choroba, wskutek której ledwo uszedł z życiem, nie wpłynęła na odstawienie mocnych trunków.
Adam Ferency publicznie przyznał się do alkoholizmu
Ponad 2 lata temu w mediach gruchnęła wiadomość o niechlubnym incydencie z udziałem aktora. Mężczyzna został zaproszony do Świdnicy na spotkanie z fanami. Dotarł na miejsce w stanie nietrzeźwości, bełkocząc na temat aktualnej sytuacji politycznej w kraju. Jednocześnie nawoływał zgromadzonych w lokalnym ośrodku kultury do powstrzymania się od głosu na prezesa partii rządzącej.
Mnie się zdaje, żeby naprawdę nie głosować na Kaczyńskiego. Przepraszam, jeśli kogoś ranię. Nie głosujcie na Kaczyńskiego, błagam was. Nie wiem, na kogo trzeba głosować - agitował ze sceny.
W najnowszej rozmowie z Onetem aktor nawiązał do wydarzeń z 2021 r., wyrażając ogromny żal z powodu zaistniałej sytuacji i swojego zachowania.
Dla mnie to się skończyło, kiedy odebrałem samochód ze Świdnicy, zostawiłem go tam, bo z oczywistych powodów nie byłem w stanie prowadzić. To okropne, co zrobiłem. Na pewno część osób myślała, że z Ferencym będą problemy, że przyjedzie na plan pijany, spóźniony, że nie nauczy się tekstu. Mówię do lustra: jestem alkoholikiem, który w wieku 72 lat ciągle pracuje - wyznał szczerze w wywiadzie.
Adam Ferency kontynuował temat nałogu alkoholowego, wyjawiając, co i kto pomaga mu powstrzymać się przed podjęciem najbardziej drastycznego kroku.
Całe życie piłem. Jakbym strasznie przejął się tą Świdnicą, to wpadłbym w rozpacz i zapił się na śmierć. Nie ścięło mnie. Cały czas prowadzę walkę ze sobą, z sukcesami. (...) Dzięki robocie i rodzinie łatwiej radzę sobie z moim alkoholizmem. Wiem, że nie mogę się zagubić w alkoholu. Mogę mieć taki epizod, jak w Świdnicy, ale muszę potem stanąć przed rodziną, która się martwi, żebym nie zdechł przez ten alkohol. Nie chcę zdechnąć z powodu alkoholizmu - zadeklarował publicznie.