Kolejne wystąpienia profesora Adama Glapińskiego zazwyczaj są szeroko komentowane przez media - i to nie tylko w kontekście informacji na temat wysokości stóp procentowych. Równie dużo uwagi poświęca się również konkretnym wypowiedziom prezesa Narodowego Banki Polskiego. Glapiński znany jest bowiem z tego, że podczas konferencji ochoczo żartuje (?) i dzieli się z rodakami złotymi myślami, przez które niejednokrotnie już stawał się bohaterem internetowych memów. W czwartek, dzień po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, Glapiński tradycyjnie wystąpił przed dziennikarzami. Podczas konferencji prezes NBP omówił decyzję RPP, która po raz kolejny postanowiła pozostawić stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Stwierdził także, że inflacja w kraju "będzie się nadal obniżać". Co ciekawe, rozprawiając o zagadnieniach związanych z polską gospodarką, w pewnym momencie Glapiński mimochodem wspomniał również o... Pudelku.
Konferencja Adama Glapińskiego. Prezes NBP wspomniał o Pudelku
Wszystko to za sprawą ostatniej afery w szeregach NBP. Mowa tu rzecz jasna o oświadczeniu członka zarządu Narodowego Banku Polskiego, Pawła Muchy, który postanowił otwarcie skrytykować działania Glapińskiego. Niedługo po tym, jak NBP w wydanym komunikacie posądził Muchę o "nieakceptowalne postępowanie", w tym wytwarzanie atmosfery zagrożenia", sam zainteresowany zabrał głos. Mucha ujawnił w sieci treść pisma skierowanego do członków RPP, w którym zarzucił Glapińskiemu "niewykonywanie obowiązków".
Zobacz również: Wojna w NBP. Ten dokument rzuca nowe światło na działania banku
Nawiązując do zamieszania wokół NBP, Glapiński nieco niespodziewanie napomknął o naszej redakcji. Prezes banku centralnego podczas konferencji otwarcie przyznał, że gdyby sam pracował jako dziennikarz, z pewnością nie odpuściłby podobnego tematu.
Gdybym był dziennikarzem, a szczególnie w Pudelku, to pewnie... Czy tam jakimś egzotycznym piśmie jakimś, to bym to podbijał - powiedział podczas czwartkowej konferencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zarobki Adama Glapińskiego. Prezes NBP jest milionerem
W związku z tym, że Glapiński wspomniał o pracy w redakcji Pudelka, postanowiliśmy przyjrzeć się zarobkom prezesa NBP i sprawdzić, czy posada dziennikarza zaspokoiłaby jego finansowe oczekiwania. Patrząc na kwoty, jakie zasilają konto Glapińskiego, można jednak śmiało wywnioskować, że ten nie musi raczej rozglądać się za nową pracą. Pensja, którą otrzymuje, z pewnością jest więcej niż satysfakcjonująca.
W ubiegłym roku Narodowy Bank Polski opublikował dane, z których wynikało, że w 2021 roku wynagrodzenie Adama Glapińskiego wyniosło 1 mln 115 tysięcy 739 złotych - czyli o 18 procent więcej w stosunku do roku 2020. Zgonie ze wspomnianymi danymi od stycznia do sierpnia 2021 roku pensja prezesa NBP wynosiła 33,8 tys. zł. We wrześniu wynagrodzenie Glapińskiego znacznie wzrosło - bo aż do 47 tys. zł. Jakby tego było mało, według ówczesnych ustaleń "Faktu", prezes NBP miał również otrzymać premie w marcu, maju, sierpniu i listopadzie i prawdopodobnie wyniosły one kolejno 152, 101, 165,6 oraz 189 tysięcy złotych.
W zeszłym roku [zarobki - przyp. red.] rzeczywiście przekroczyły milion, to bardzo dużo. To ogromna suma. Dla mnie to oszałamiające. Pierwszy raz w życiu mi się to zdarzyło - skomentował na konferencji w 2022.
Rok 2022 pod względem finansowym również był dla Glapińskiego dość owocny. Według danych NBP opublikowanych w marcu tego roku, w 2022 prezes NBP zarobił w sumie 1 mln 317 tys. 079 zł. Warto dodać, że wynagrodzenie szefa NBP nie jest jedynym, jakie zasila konto Glapińskiego. Podczas marcowej konferencji prasowej prezes banku centralnego zdradził, że zarabia także 7200 zł brutto jako profesor. Warto też wspomnieć, że w 2022 Glapiński wyjaśnił również, że jego zarobki jako prezesa NBP określa ustawa z 2019 roku.