Adam Małysz oraz Iza Małysz nie ukrywali, że sobotnie wesele ich córki było huczną uroczystością. Wielki dzień Karoliny świętowany był przez dwa dni, czym dumny tata pochwalił się na Instagramie.
Po takim przyjęciu z przytupem, utrzymanym "w stylu glamour z elementami góralskimi", goście z pewnością mogli żalić się na niemały ból głowy spowodowany spożyciem znacznej ilości alkoholu. Jednak "Orzeł z Wisły" zdradził, że jemu się upiekło, a to za sprawą wypracowanej techniki, stosowanej przez niego na każdym polskim weselu:
Głowa nie bolała, bo to nie było nic, co jest związane z takim prawdziwym góralskim weselem, gdzie pijemy do uporu. Tutaj była wielka kultura. - przyznał Małysz w rozmowie z Plotkiem. Normalnie nie piję wódki, czasem wypiję whisky czy piwo, ale na weselu mam taką tradycję, że piję naszą polską czystą wódkę z wodą i przeważnie jestem po tym zdrowy.
Dzięki tej "sprytnej mieszance" skoczek był w stanie balować do ósmej nad ranem, a potem w świetnej formie zacząć zabawę na poprawinach. Podczas drugiego dnia świętowania nie tylko młoda para była w centrum zainteresowania, do Wisły zawitał bowiem Stefano Terrazzino, aby wspólnie z Izą Małysz przygotować się do poniedziałkowego odcinka "Tańca z Gwiazdami".
Stefano przyjechał do Wisły na drugi dzień wesela. Wszyscy myśleli, że będą tańczyć na scenie, ale mieli przygotowaną salę. Był to bardzo intensywny, ciężki tydzień dla nas, cieszę się, że jest za nami.
Małysz zaprzeczył również, jakoby był zazdrosny o intymną rumbę, którą zaprezentowała jego żona:
Mamy 24. lata stażu małżeńskiego, to zaufanie zawsze było i jest. Czasem wręcz mówię żonie, że musi bliżej ze Stefano tańczyć, bo ona nadal ma dystans. - wyznał.
Podoba Wam się sposób sportowca na uniknięcie kaca?