Do grona najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia można zaliczyć Adama Zdrójkowskiego, który rozpoczął karierę w wieku zaledwie dziewięciu lat. Największą popularność przyniosła mu rola Kuby Boskiego w serialu "Rodzinka.pl". 22-latek obecnie spełnia się jako influencer i prezenter Polsatu. Niedawno nienaganna reputacja Zdrójkowskiego została nadszarpnięta, gdy pokazał, jak łamie przepisy ruchu drogowego.
Mało kto pamięta, że w wieku zaledwie 18 lat Adam zainwestował w swój pierwszy poważny biznes. Aktor wraz z wspólnikami szarpnął się na otwarcie w centrum Warszawy baru o nazwie "Rykowisko". Mimo obiecującego startu lokal nie przetrwał próby czasu i musiał zostać zamknięty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ja zawsze chciałem mieć jakiś swój biznes. To była tylko kwestia czasu. To miała być odskocznia od tego, co robię na co dzień i miejsce, które miało "progresować" i być takim miejscem, że być może później otworzę następne i kolejne - przekonywał Zdrójkowski w wywiadzie z Wirtualną Polską.
Początkowo "Rykowisko" było nieźle prosperującym biznesem, który przynosił zyski. Atrakcyjna lokalizacja wiązała się ze sporymi kosztami wynajmu, a mimo to właściciele, krótko przed wybuchem pandemii, postanowili rozwijać przedsięwzięcie i poszerzyli bar o kolejną salę. Zadowolony Zdrójkowski podkreślał, że wcale nie budował sukcesu miejsca na swoim nazwisku.
Nie leciałem na swoim nazwisku i to było tak cudne, kiedy wchodziłem i widziałem lokal pełny ludzi, super się bawiących, i którzy w ogóle nie wiedzieli, kim ja jestem. To było super i radowało serce (...). W momencie, gdyby pojawiły się dwa, trzy takie lokale i dobrze by hulały, to nieważne co działoby się w branży, czy bym dawał radę i czy by mnie ktoś chciał lub nie chciał, to miałbym zastrzyk kasy i roboty. To była chęć zetknięcia się z pierwszym biznesem - tłumaczył 22-latek.
Ambitne plany młodego aktora legły w gruzach, gdy świat musiał zmierzyć się z pandemią. Z powodu międzynarodowego kryzysu i surowych restrykcji ucierpiało wiele przedsiębiorstw - również "Rykowisko". Zdrójkowski wspominał, że przez trzy miesiące lokal stał pusty i nie przynosił żadnych dochodów.
Nic nie zarobiłem na "Rykowisku", nawet grosza. Jestem szczery. Ogólnie straciłem, ale to jest kwestia pandemii. Lokal zamknęliśmy po trzech miesiącach, jeszcze w momencie, kiedy musiałem płacić czynsz. To nie jest tajemnica, że to są pieniądze rzędu ponad 20 tys. zł miesięcznie, więc łatwo przeliczyć, że za same trzy miesiące niepracowania lokalu ja już musiałem zapłacić 60 tys. plus kolejne 40 tys. wpakowane w salkę, no to 100 tys. złotych poszło - wyznał szczerze.
Zdrójkowski nie wyklucza jednak, że w przyszłości znów spróbuje swoich sił w branży gastronomicznej.