Adrian Szymaniak stał się osobą medialną za sprawą udziału w trzeciej edycji programu "Ślub od pierwszego wejrzenia". To właśnie tam mężczyzna poznał swoją obecną żonę. Małżeństwo doczekało się wspólnie dwójki dzieci. Jakiś czas temu cała rodzina zamieszkała w nowym domu, w którym to właśnie doszło nieszczęsnego wypadku.
W nocy z wtorku na środę Adrian opublikował na Instagramie relację ze szpitala. Fani poczuli się zaniepokojeni i zaczęli wypytywać o jego stan zdrowia. Po południu celebryta opisał w mediach społecznościowych, co dokładnie zaszło. Okazuje się, że Szymaniak doznał urazu.
O wypadek nietrudno i czasami w najmniej oczekiwanych miejscach i okolicznościach mogą się wydarzyć - napisał na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Adrian ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" trafił w nocy do szpitala
Były uczestnik "Ślubu od pierwszego wejrzenia" wchodząc do wanny, przebił sobie stopę korkiem spustowym. Przedmiot wbił się w ciało na głębokość 4 centymetrów, powodując przy tym ogromny ból. Na szczęście, badania nie wykazały poważniejszego uszkodzenia.
Lewą nogą się poślizgnąłem, a prawa była już nad wanną, w której na dnie leżał odwrócony korek spustowy [...] Finał historii: boli jak chole*a, stopa pozszywana, RTG nie wykazało nic poważnego. Zobaczymy co będzie za kilka dni - poinformował.
Adrian podczas relacjonowania swojego wypadku, nie omieszkał skomentować warunków polskiej służby zdrowia. Influencer wyznał, że na przyjęcie musiał czekać aż 5 godzin.
Jak to na SOR bywa, czas oczekiwania wolno upływa. Ale już po pięciu godzinach mogłem wracać do domu [...] Nadal smutne i przerażające jest to, że oddziały SOR nie mają mocy, aby działać z większą wydajnością i skrócić czas oczekiwania [...] - podsumował.