Pomimo wszechobecnej mody na sequele i nowe wersje kultowych produkcji, nawet w najśmielszych snach nie przypuszczaliśmy, że doczekamy się polskiej ekranizacji "Księgi Dżungli". W rolach głównych: Paulina Smaszcz, Marianna Schreiber, Agnieszka Kaczorowska i Eliza Trybała czyli bohaterki reality-show "Królowe przetrwania" w pojedynku na śmierć i życie o prawo do zdradzania męża.
Wszystko zaczęło się od szokującego wyznania Smaszcz, która podczas nagrań programu wyjawiła koleżankom z planu, że prawdziwym powodem rozwodu z Maciejem Kurzajewskim miały być drwiny z jej pooperacyjnego stanu zdrowia. Według relacji "kobiety-torpedy", dziennikarz i ich starszy syn wysyłali sobie zdjęcia kulejącej Smaszcz i okrutnie wyśmiewali jej bezradność. Jak można się domyślać, historia opowiedziana przez celebrytkę wywołała prawdziwą burzę i lawinę komentarzy. Sam Kurzajewski zdecydował się jedynie na lakoniczne oświadczenie, w którym zapewnił, że nie komentuje publicznych wypowiedzi swojej eks-małżonki, a jej medialną działalnością zajmie się wkrótce sąd. Coś czujemy, że to dopiero będzie prawdziwy cyrk, jakiego polskie sądownictwo jeszcze nie widziało. Gdyby to nas wybrano na sędziego w tej sprawie, to od razu przeszlibyśmy w stan spoczynku…
ZOBACZ TEŻ: Maciej Kurzajewski wydał OŚWIADCZENIE ws. Pauliny Smaszcz: "Toczą się postępowania karne"
Tajemnicze listy w "Królowej przetrwania"
Kolejny odcinek kłótni Smaszcz vs Kurzajewski stał się nieoczekiwanie katalizatorem innej afery, dzięki której dowiedzieliśmy się, że o stanie spoczynku nie było mowy w dżungli, gdzie kręcono "Królowe Przetrwania". Marianna Schreiber, oburzona wsparciem Agnieszki Kaczorowskiej, którego tancerka udzieliła Kurzajewskiemu pod jego oświadczeniem na Instagramie, zdecydowała się otworzyć Puszkę Pandory i opublikować "liściki" wymieniane przez, tak przynajmniej sugeruje autorka "przecieku", Agnieszkę, Elizę i tajemniczego amanta pracującego przy show. Korespondencja utrzymana jest w spodziewanym tonie chichrających nastolatek opowiadających sobie o chłopaku, który im się podoba i przysięgamy, że ich lektura była powodem obumarcia naszych ostatnich szarych komórek. Zdaniem Schreiber jednak, romantyczne notki są dowodem na to, że jedna z zamężnych koleżanek dopuściła się zdrady, a druga jej w tym gorąco kibicowała. O kogo chodzi? Tutaj rebus: o "A" i "E". Gdzie jest Tadeusz Drozda i "Śmiechu warte", gdy naprawdę go potrzebujemy?!
Zdecydowanie nie był to łatwy tydzień dla Kaczorowskiej - publikacja zdjęć paparazzi, na których spaceruje niewinnie z Marcinem Rogacewiczem, jej nadal-mąż komentujący je ironicznie i sugerujący głębszą zażyłość z aktorem, później doniesienia Pudelka o rozwodzie wspomnianego dżentelmena i na końcu słynne już liściki, w których, jak mniemamy, o Rogacewicza nie chodzi, bo jego akurat w dżungli nie było. "Czy warto było szaleć tak?" - śpiewała kiedyś Agnieszka Chylińska, a dziś jej imienniczka może zadać sobie to samo pytanie i nie jesteśmy pewni, czy odpowiedź będzie w tym przypadku twierdząca. Kaczorowska od dawna igra z ogniem roztaczając aurę perfekcyjnej żony i matki, by później mierzyć się z konsekwencjami instagramowej ułudy. Póki co, nabrała wody w usta, mając pewnie nadzieję, że kolejny skandal z jej mimowolnym udziałem przejdzie bokiem, ale coś nam mówi, że Marianna Schreiber na to nie pozwoli…
I tu tkwi sedno całej sprawy i moment, w którym Kaczorowska najzwyczajniej się przeliczyła. Może wprawdzie publikować swoje wzniosłe sentencje i udawać niewiniątko, ale nie ma absolutnie żadnej kontroli nad tym, co powiedzą o niej ludzie, których wpuściła do swojego życia. Najpierw Pela, a teraz Schreiber, nie mają najmniejszego interesu w roztaczaniu nad nią ochronnego parasola, bo tutaj każdy gra do swojej bramki. I albo sławetna "Bożenka" przystąpi do kontrataku, albo będziemy świadkami kompromitującej wizerunkowej porażki. My na tym etapie nie kibicujemy już nikomu, przesyłamy jedynie serdeczne gratulacje osobie odpowiedzialnej za casting do "Królowych przetrwania". Ciężko to będzie przebić w kolejnej edycji, ale wierzymy, że da się jeszcze kogoś wyłuskać z patologicznych odmętów polskiego show-biznesu, kto zapewni nam podobną rozrywkę, co nasze dziewczyny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bianca Censori i Kanye West na Grammy
Patologiczne zachowania to szczęśliwie nie tylko domena polskich celebrytów, bo i wielka Ameryka ma się kim i czym pochwalić. Od miesięcy regularnie donosimy o coraz to skromniejszych kreacjach Bianki Censori, która wraz z Kanye Westem decydowała się na odważne wybory stylistyczne. Jeśli ktoś zadawał sobie pytanie do czego to ostatecznie doprowadzi, to dostał w końcu odpowiedź. Bianca pojawiła się w towarzystwie sławnego męża na czerwonym dywanie nagród Grammy - początkowo odziana w wielkie futro, by po chwili je zrzucić i zaprezentować się światu kompletnie naga. Wybaczcie, w kompletnie przezroczystym skrawku materiału, który nie zasłonił absolutnie niczego, a na pewno nie przerażonej twarzy celebrytki. My już naprawdę nie wiemy, o co tutaj chodzi. Czy to jest jakiś kink Westa, który wystawiając nagą żonę na publiczny widok czerpie z tego seksualną satysfakcję? To jakiś pornograficzny układ dom-sub i jego premiera w mainstreamie? Niektórzy postanowili sprawdzić to u źródła. Raper wpadł w kolejny ciąg psychopatycznych wpisów na platformie X, gdzie wywołany do tablicy wypowiedział się m.in. o kontrowersyjnej kreacji małżonki. Jak zapewnił, sprawuje "panowanie" nad Censori, która musi mieć jego "pozwolenie" na opuszczenie domu w danej "kreacji", jednocześnie odpierając zarzuty, że zmusza ją do ekshibicjonizmu. Cokolwiek by to nie było, mamy dość.
Rozebrana Bianca dokonała natomiast niemożliwego - połączyła w niespodziewanej zgodzie wszystkich od prawa do lewa, włączając w to feministki i mizoginów. Kobieca nagość nie powinna być tabu, a seksualizowanie jej na każdym kroku to droga donikąd. Na wszystko jest jednak czas i miejsce. Naga kobieta może być protestem, częścią performance’u czy społecznym komentarzem, ale w tym konkretnym przypadku mamy do czynienia jedynie z czystą desperacją, która szczęśliwie nie znalazła poklasku. Istnieje więc szansa, że Censori nie rozpocznie niepokojącego trendu, a jej samej życzymy życia w zgodzie z własnym nazwiskiem i fajnej pary majtek. Mogą być z metką Yeezy
![](https://www.pudelek.pl/_next/static/images/logoContentQuality-afa907d44f84ea65..png)