Kilkutygodniowa nieobecność Kate Middleton po styczniowej operacji wywołała lawinę spekulacji. Media zalała fala domysłów, spekulacji, a nawet teorii spiskowych, z których niektóre brzmią naprawdę absurdalnie. W środę ujawniono natomiast, że atmosfera dyskusji wokół zniknięcia księżnej osiągnęła tak absurdalny poziom, że pewna osoba z personelu londyńskiego szpitala próbowała dobrać się do jej akt medycznych.
Kate już wie, że ktoś grzebał w jej aktach medycznych. Szykuje się skandal?
The Mirror informuje, że "przynajmniej jedna osoba" z personelu londyńskiej placówki została przyłapana na próbie dotarcia do akt medycznych Kate. Sytuacja jest skandaliczna nie tylko ze względu na ewentualne złamanie prawa, bo mówimy o szpitalu, który obsługuje wielu polityków, celebrytów, a także innych royalsów, a ci szczególnie dbają o prywatność. Inne osoby ze wspomnianej placówki były ponoć w szoku po tym, jak ujawniono szczegóły sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz "The Sun" donosi, że Kate Middleton została już poinformowana o tym, że ktoś próbował w nieuprawniony sposób uzyskać dostęp do jej akt. W sprawie ruszyło już szeroko zakrojone dochodzenie i zaangażowano odpowiednie służby. Szpital na razie nie chce komentować sprawy, a jego przedstawiciel stwierdził jedynie:
Mocno wierzymy w to, że wszyscy nasi pacjenci, niezależnie od ich statusu, zasługują na prywatność i poczucie, że ich poufne dane medyczne są w dobrych rękach.
Wypowiedziała się również brytyjska polityczka i była pielęgniarka Maria Caulfield, która odniosła się do sprawy podczas porannej rozmowy w Times Radio. Zapewniła, że sama traktuje te doniesienia bardzo poważnie i to nie tylko ze względu na to, że mowa o przyszłej królowej.
Nie można tak po prostu zaglądać do czyichś akt medycznych. To poważna sprawa. Jeżeli pielęgniarka nie uzyskała zgody, aby uzyskać takie dane, powinno się wyciągnąć surowe konsekwencje. Chcę zapewnić, że akta wszystkich pacjentów są bezpieczne i dotyczy to zarówno księżnej, jak i całej reszty.
W sprawę została też ponoć zaangażowana policja, o co padło pytanie do Marii podczas innego wywiadu, tym razem w LBC Radio.
Z tego, co rozumiem, policja już została poproszona o przyjrzenie się sprawie - to, czy podejmą jakieś działania, leży w ich gestii.
"The Mirror" dodaje, że sprawa trafiła też do brytyjskiego organu nadzorującego przepływ danych wrażliwych, co potwierdziła sama instytucja.
Potwierdzamy, że otrzymaliśmy zgłoszenie i analizujemy informacje, które nam przekazano - przekazało ICO, cytowane przez tabloid.