Piotr Rubik w trakcie kilkunastoletniej kariery muzycznej występował w wielu krajach na całym świecie. Jego serce mocniej zabiło do Stanów Zjednoczonych, które 2 lata temu odwiedził wraz z żoną. Agata Rubik szczególnie upodobała sobie Miami, dziś będące miejscem ich stałego zamieszkania.
Pierwsze tygodnie po przeprowadzce zdecydowanie nie należały do sielankowych. Po upływie prawie pół roku Rubikowie mogą już jednak pochwalić się pierwszymi przyjaźniami, które zaowocowały uczestnictwem w wystawnych spotkaniach. Jak wspólnie zapewniają, nie tęsknią już za dawnym życiem. Potwierdzili to w najnowszym wywiadzie dotyczącym ich spełnionego amerykańskiego snu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małżonkowie z 15-letnim stażem porzucili uporządkowane życie w Polsce. Podczas pierwszej wizyty za oceanem, doszli do wspólnego wniosku, że warto byłoby uzyskać kartę stałego pobytu. Był to ich pierwszy krok na drodze do przeprowadzki na drugi koniec świata.
Podczas jednego z zorganizowanych kilka tygodni temu Q&A, Agata z wrodzoną sobie skromnością zdradziła, że otrzymali zielone karty "na podstawie wybitnych osiągnięć męża". Cała procedura w praktyce okazała się jednak znacznie bardziej skomplikowana.
Od razu po powrocie do Polski, w styczniu, zacząłem zbierać wszystkie dokumenty, których było chyba z tysiąc stron. W przypadku mojej wizy musiałem udowodnić urzędnikowi, który kompletnie nic o mnie nie wiedział, że jestem tym, kim jestem - opowiedział Piotr Rubik w rozmowie z Onetem.
Finalnie Rubikowie otrzymali dokumenty niezbędne do zamieszkania w Stanach Zjednoczonych dopiero po upływie prawie roku od rozpoczęcia formalności. Podczas wywiadu otworzyli się także na temat swoich dorastających córek, dla których również był to nie tylko szok kulturowy, ale przede wszystkim życiowa rewolucja o 180 stopni. 14-letnia Helena nie miała jednak z górki w kwestii naboru do szkoły średniej.
Szkoła, do której miała iść Helenka, jest bardzo dobrą, publiczną placówką. (...) Aby się dostać do szkoły w Ameryce, trzeba mieć adres, a w momencie, gdy kończyły się zapisy, my byliśmy w Australii. Szkoła, którą wybraliśmy, organizuje loterię wyłaniającą zdolne dzieci. Oczywiście, to się nazywa loteria, ale przede wszystkim patrzą na wyniki i egzaminy. Helenka dostała się do tej szkoły, a dopiero później dowiedziałem się, że na jej miejsce czekało tysiąc dzieci - wyznał dumny ojciec.
Ich młodsza pociecha w przyszłym roku dołączy do tej samej placówki. Jak zgodnie przyznali znani rodzice, z tego względu pozostaną w swoim dotychczasowym miejscu zamieszkania jeszcze przez co najmniej kilka lat.
ZOBACZ TEŻ: Agata Rubik zachwala zdolności językowe córek: "Lepiej radzą sobie po angielsku NIŻ PO POLSKU"