Związek Agaty i Wojtka Sawickich od samego początku budził ogromne zainteresowanie w mediach. Influencer znany z bloga Life on Wheelz zmaga się z dystrofią mięśniową Duchenne'a, a część internautów zarzucała jego ówczesnej ukochanej, że jest z nim jedynie dla sławy.
Sawiccy na początku sierpnia podzielili się z fanami niezwykle smutną informacją. Po sześciu latach związku podjęli decyzję o rozstaniu, pozostając w relacjach przyjacielskich. Teraz ujawnili kulisy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojtek i Agata Sawiccy ujawniają kulisy rozstania
Agata i Wojtek Sawiccy mieli ostatnio okazję pojawić się na kanapie "Dzień Dobry TVN", gdzie otworzyli się na temat rozstania. Od około pół roku czuli, że potrzebują zmiany w życiu i próbowali ratować łączące ich uczucie na różne sposoby.
Próbowaliśmy różnych rzeczy, różnych rozwiązań, nawet się przeprowadziliśmy do Warszawy. Wiadomo, to nie jest łatwa decyzja, zawsze są jakieś wątpliwości, czy warto próbować. W pewnym momencie człowiek myśli: "ile można próbować? Może trzeba coś zmienić po prostu - wyjaśniła Agata Sawicka na kanapie "Dzień dobry TVN".
Temat rozstania jako pierwsza poruszyła żona Wojtka Sawickiego, na co on przystał.
Stwierdziłem, że nie ma sensu utrzymywać relacji, która na jakimś poziomie już nie działa. Poczułem w Warszawie, że mogę się rozwijać we własnym jakimś kierunku, że możemy pójść w różnych kierunkach, i że to jest potrzebne nam w tym momencie i czuję, że to dobra decyzja, bo jesteśmy w związku przyjacielskim. Nasze relacje układają się dużo lepiej. To jest tylko potwierdzeniem, że potrzebowaliśmy tej decyzji. Wydaje mi się, że oboje w tym momencie jesteśmy szczęśliwsi - mówił Wojtek Sawicki.
Byli partnerzy wciąż mieszkają razem i dają sobie czas na uporządkowanie życia prywatnego.
To była decyzja, która w żaden sposób nie pogorszyła naszej relacji, była nacelowana na to, żeby utrzymać naszą relację w jak najlepszych stosunkach. Mieszkanie wspólne, dopóki jest nam to potrzebne i dopóki nasze sytuacje nie staną się bardziej niezależne, dopóki każde z nas nie ogarnie swojego niezależnego życia, to nie przeszkadza nam wspólne mieszkanie, bo nie jesteśmy swoimi wrogami - stwierdziła.
Co myślicie?