Echa śmierci Tomasza Komendy wciąż nie milkną. Przedwczesne odejście 46-letniego wrocławianina zelektryzowało opinię publiczną, a internet zalała fala artykułów. Jak poinformowano, mężczyzna zmarł po dwuletniej walce z chorobą nowotworową.
Śmierć Tomasza Komendy to przede wszystkim ogromna strata dla jego bliskich, w tym matki. Choć Teresa Klemańska w ostatniej chwili zdążyła pojednać się z synem, nie ukrywa, że z tym, że odszedł, nie pogodzi się nigdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agata Kulesza poznała matkę Tomasza Komendy. Tak opowiadała o spotkaniu z kobietą
W 2020 roku ukazał się film opowiadający tragiczną historię Komendy. W rolę jego matki wcieliła się Agata Kulesza. Aktorka początkowo miała sporo wątpliwości, czy podjąć się zagrania Klemańskiej. Nie była też przekonana co do spotkania z niesłusznie skazanym i panią Teresą, do którego doszło podczas pracy nad "25 la niewinności. Sprawa Tomka Komendy".
Początkowo powiedziałam Jankowi Holubkowi, że może to jest niepotrzebne. Przeczytałam jej książki, wywiady z nią i pomyślałam, że może nie. Ale później, gdy spojrzałam w oczy Tomka i Teresy, to zrozumiałam, że ten ładunek emocjonalny jest bardzo, bardzo duży - opowiadała w rozmowie z Jastrząb Post.
W wywiadzie dla magazynu "Pani" wyznała zaś, że szybko zrozumiała, że rozmowa z Klemańską miała szczególne znaczenie.
Drugiego dnia Tomek i jego mama pojawili się na planie. Spotkanie z kimś, kto przeszedł taką historię, traumę, zawsze jest trudne. Rozmawiając z Teresą, zrozumiałam, że to piękną opowieść o sile macierzyńskiej miłości. Bo ona przez tych 18 lat nie przestała walczyć o sprawiedliwość dla Tomka, choć miała świadomość, że to walka z wiatrakami - mówiła.
W czasie premiery filmu Kulesza nie kryła łez. Przyznała wtedy, że praca nad produkcją była dla niej wyjątkowo emocjonująca.
Po prostu oglądałam wstrząsającą historię. Ona boli właśnie dlatego, że nie jest wymysłem scenarzysty, to się wydarzyło naprawdę - opowiadała wówczas wzruszona.