Od ponad miesiąca świat walczy z pandemią koronawirusa. Z każdym dniem sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna, przybywa chorych i ofiar śmiertelnych. Władze krajów dotkniętych epidemią robią, co mogą, aby powstrzymać gwałtowne rozprzestrzenianie się choroby.
W Polsce z tego powodu wprowadzono poważne ograniczenia. Najważniejsze z nich to konieczność pozostawania w domach. Jeżeli ktoś będzie przemieszczał się bez ważnego powodu, może zostać ukarany wysokim mandatem.
Oprócz stosowania się do zaleceń rządu, Polacy we własnym zakresie wymyślają dodatkowe sposoby na uniknięcie zakażenia. Choć nie ma takiego przymusu, wielu z nas nie wychodzi z domu bez maseczki ochronnej i jednorazowych rękawiczek. Część osób dezynfekuje też zakupione w sklepie produkty. Istnieje bowiem obawa, że wirus może przenieść się na opakowaniach, których wcześniej dotknęła osoba zakażona.
Być może z tego powodu najsłynniejsze warszawskie schronisko dla zwierząt odmawia przyjmowania puszek i worków z karmą. Sprawę nagłośniła na Facebooku Agata Młynarska.
A więc kochani - nie udało się przekazać jedzenia! Pan ochroniarz Palucha poprosił, żeby o tym napisać - jest zakaz przyjmowania puszek i suchej karmy, bo "góra", jak to określił, wydała takie rozporządzenie. Wczoraj nie przyjęto ze 100 kg jedzenia dla bezdomnych psów i kotów. Darczyńcy odjechali z kwitkiem. Załamali ręce. Nie rozumieją logiki. Puszki i worki z suchą karmą można przecież zostawić przed wejściem. Można je zdezynfekować. To nadal lepsze niż braki w jedzeniu dla zwierząt.
Pan ochroniarz mówi, że zakontraktowany transport jedzenia przyjeżdża, ale każda puszka się liczy. Zrozumiałe, że wolontariusze nie mogą wchodzić na teren, bo to ryzyko. Ale puszki z żarciem i sucha karma??? Przekonajcie zwierzęta, mnie i pana ochroniarza, że to ma sens! Szczerze mówiąc, opadły mi ręce. Oczywiście, jedzenie się nie zmarnuje, przekażemy dziewczynie, która ma na utrzymaniu 6 bezdomnych psów, ale może warto zadać pytanie, czy to jest zakaz, który ma sens? - zastanawia się dziennikarka.
Pod postem pojawiły się komentarze oburzonych internautów.
"Zakaz jedzenia dla ludzi, którzy wydają takie rozporządzenia!", "Co zakaz, to głupszy, coraz bardziej bezlitosny tak dla ludzi, jak i zwierząt", "Niewiarygodne!! To jest kompletnie bez sensu", "Ten zakaz z góry, to od dyrekcji? Tak im odbiło czy taki dobrobyt mają? W głowie się nie mieści" - piszą.
Pojawiają się też głosy w obronie przytuliska.
"Gdyby nie wprowadzono zakazu, ludzie nadal przywoziliby rzeczy różnorakie, a wszystkie wymagające dezynfekcji - pytanie, kto ma to robić", "Żyjemy w czasach, gdy warto sprawdzać w necie i dzwonić, zanim się wyjdzie z domu z jakąś inicjatywą" - czytamy.
W sprawie wypowiedzieli się przedstawiciele Schroniska na Paluchu.
Dziękujemy, że pomyślała Pani o naszym schronisku i zdecydowała się Pani na taki piękny gest. Ale my wstrzymaliśmy przyjmowanie darów trzy tygodnie temu, informacja jest na stronie internetowej. Schronisko na Paluchu jest jednostką budżetową m.st. Warszawy i ma budżet na działalność. Zapewniamy, że psiaki u nas nie głodują. Natomiast inne schroniska prowadzone przez fundacje na pewno chętnie skorzystają - napisano w komentarzu.
Co sądzicie o wprowadzonym zakazie?