Agata Młynarska jest znaną postacią w polskim show biznesie. Od lat pracuje jako dziennikarka, konferansjerka i prowadząca programy rozrywkowe. To też jedna z celebrytek, które często zabierają głos w ważnych sprawach. Swoim zaangażowaniem w kwestie społeczne w połączeniu z unikaniem medialnych skandali siostra Pauliny zaskarbiła sobie sympatię zarówno widzów, jak i internautów. Jej instagramowe konto śledzi obecnie ponad 170 tysięcy osób.
Młynarska ewidentnie zdaje sobie sprawę z własnych zasięgów i stara się robić pożytek ze swojej platformy. Tym sposobem w poniedziałek na profilu Agaty pojawił się obszerny post, w którym dziennikarka pochyliła się nad opłakanymi warunkami w jednym z warszawskich szpitali, gdzie od wielu miesięcy trwa remont. Niestety końca wciąż nie widać, a pracujący w placówce lekarze zmuszeni są zakasać rękawy i działać, mimo że tamtejsze realia pozostawiają wiele do życzenia. Dla potwierdzenia swoich słów zamieściła filmik nakręcony na szpitalnych korytarzach, który co wrażliwszych może przyprawić o gęsią skórkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od wielu lat przychodzę do tego szpitala - zaczęła gwiazda. Pracują w nim wybitni specjaliści, uwijają się jak w ukropie, żeby pomóc pacjentom. Biurokracja nie pomaga. Zresztą sami wiecie, jak jest. Pamiętam, jak jechałam na szpitalnym łóżku na operację. Był problem. Tylko jedna działająca winda i tłum ludzi czekających na nią. Oddział leczenia biologicznego to sala, przez którą przewija się kilkadziesiąt osób dziennie. Nikt nie narzeka, bo wiadomo... ale po cichu wszyscy marzą o odrobinie lepszych warunkach.
Agata Młynarska pokazała obrzydliwy napis: "Jest mi przykro"
Celebrytka zwróciła uwagę na pewien szczegół, który wyjątkowo nią wstrząsnął. Jadąc szpitalną windą, Młynarska natknęła się na obrzydliwy, ziejący nienawiścią napis zaadresowany do społeczności Ukraińskiej. Warto dodać, że to właśnie nasi wschodni sąsiedzi w dużej części odpowiedzialni są za remont wspomnianego szpitala.
Wiadomo było, że remont jest koniecznością - ciągnęła dziennikarka. Trwa już bardzo długo. Pracują przy nim przede wszystkim obywatele Ukrainy. Nie wnikam w politykę i nie chcę, żeby tak traktowano to, o czym piszę, chociaż polityka jest teraz wszędzie, a zwłaszcza w szpitalnych oddziałach... Zrobiło mi się bardzo przykro i wstyd, kiedy w windzie, jadąc z Ukraińcami wiozącymi sprzęt do roboty, zobaczyłam napis na ścianie "Ukraina do domu". Słabe to. I tyle - podsumowała.
A wy co myślicie o jej słowach?