Kult "idealnego" ciała, potęgowany przez media społecznościowe, przybrał ostatnio naprawdę niebezpieczne rozmiary. Agata Młynarska, w odróżnieniu od wieli koleżanek z branży, woli nie zaklinać rzeczywistości i mówi otwarcie o swoich niedoskonałościach i przypadłościach, zachęcając tym samym do samoakceptacji.
Agata Młynarska z brutalną szczerością o swoim ciele. "Nie zawsze jest mi posłuszne"
We wtorek dziennikarka zamieściła na swoim profil obszerny post, w którym pochyliła się nad swoim ciałem i jego kondycją. 58-latka od lat zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, między innymi z chorobą Leśniowskiego-Crohna (nieswoistym zapaleniem jelit) i fibromialgią (przewlekłą, niezapalną chorobą reumatyczną tkanek miękkich). Dziennikarka nie ukrywa, że dolegliwości doprowadziły do spustoszenia w jej organizmie, do czego doszło jeszcze klimakterium.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Moje potyczki z ciałem - zaczęła. Moje ciało nie zawsze jest mi posłuszne. Czasami idzie w swoją stronę. Puchnie, miewa siniaki, popękane żyłki, boli, swędzi. Zbiera się w nim woda. Zwłaszcza sterydy i menopauza dały mi popalić. Czasami robi się większe. Zmienia rozmiar. Czasami robi się chudsze, zgrabniejsze. Nie zawsze pod moje dyktando. Bywa też bardzo zmęczone. Miewa dość. Wymusza na mnie odpoczynek.
Oprócz skutków ubocznych związanych z nieubłaganym upływem czasu dołączyło jeszcze atopowe zapalenie skóry powodujące nieznośny świąd. Na szczęście odpowiednimi medykamentami dziennikarce udało się znacznie zmniejszyć poczucie nieustannego dyskomfortu wywołanego egzemą.
Były lata, że swędziało mnie tak potwornie, że tylko opanowanie tego stanu było moim celem - wyjawiła. Po wielu latach cierpienia wreszcie się udało! Biorę lek, który rozprawia się z atopowym zapaleniem skóry. Bo diagnozy, choroby, leczenie to niesamowita praca ciała.
Celebrytka przyznaje, że zbawienna jest dla niej przede wszystkim aktywność fizyczna, która wpływa nie tylko na sylwetkę, ale i poprawia funkcje życiowe (nawet jeśli, tak jak to bywa w jej przypadku, nie przynosi widocznych rezultatów). Młynarska nie zapomina też o codziennej pielęgnacji odpowiednimi kosmetykami.
Ale jest też inna praca ciała - ciągnęła. Codzienna porcja ćwiczeń, aktywność, choć bywa, że tylko leżenie na macie. Bo brak siły. Pływanie, spacery. Sprawność. Mój codzienny motyw! No i skóra! - kremy, walka z suchością. To jest wyzwanie! Jak już padasz na twarz po całym dniu - jeszcze smarowanko. Przy AZS i leczeniu biologicznym kremy z filtrem to podstawa. Pielęgnacja skóry stała się dla mnie rutyną, która nie zawsze kojarzy mi się z przyjemnością. Wymaga cierpliwości i konsekwencji. No i czasu... wypróbowałam tonę kremów, balsamów i mazideł!
Dziennikarka prawi o kompleksach
Na koniec Agata wyjawiła, że przez wiele lat borykała się z potężnymi kompleksami, które odbierały jej radość życia. Z czasem zmieniła jednak podejście. Postanowiła dać swojemu ciału nieco odetchnąć i przy okazji bardziej je docenić.
Nie zawsze lubiłam swoje ciało - przyznała. Bywałam na nie wściekła, rozgoryczona, zawiedziona. Zmuszałam je do wysiłku ponad miarę. Obcasy, obciskające gacie... co za męka za chwilę urody. Teraz już tak się nie katuję... nie funduję sobie tego! Dziś patrzę inaczej - jestem mu wdzięczna! Za niesamowitą siłę w walce o życie i zdrowie. Radość. Szczęście. Urodę też. Dzielne jest! I jeszcze tyle przed nami! Ciało na wakacjach ma fajnie. Puszczam je na luz. A raz puszczone... dalej puszcza się samo.