Dzięki wzmożonej aktywności na Instagramie Agata Rubik jest od jakiegoś czasu jedną z popularniejszych rodzimych influencerek. I choć małżonka znanego kompozytora ma wielu hejterów - są tacy, którym przeszkadza, że eksmodelka nie ma stałej pracy - 35-latka z zaangażowaniem rozwija swoją karierę w sieci i skrzętnie relacjonuje swoje bajeczne życie.
Ostatnio, niezrażona zszarganą reputacją Żurnalisty, Agata przyjęła zaproszenie, by wystąpić w niesławnym podcaście i co nieco o sobie opowiedzieć. Rozmowa Rubik i skompromitowanego podcastera zeszła na jej kondycję psychiczną, która miała ulec w ostatnich miesiącach pogorszeniu. Konieczna okazała się terapia. Agata nie ukrywa, że decyzja o skorzystaniu z pomocy specjalisty nie była dla niej łatwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiesz co, poszłam na terapię w gorszym czasie w swoim życiu, nie tak dawno, a jestem typem, który nie lubi okazywać słabości, bo chce być dla najbliższych osób najlepsza, idealna... - wyjawiła celebrytka.
Z czasem Rubik doszła ze swoją terapeutką do wniosku, że wiele problemów w życiu dorosłym eksmodelki spowodowała "nieodcięta pępowina". 35-latka przyznała, że bliska więź z matką, którą traktowała bardziej jak przyjaciółkę niż rodzicielkę, na dłuższą metę okazała się toksyczna.
Zaczęliśmy rozmawiać o mnie, o moim dzieciństwie i dużo rzeczy się okazało - mówiła. Zadała mi fajne pytanie psychoterapeutka: "Czy ja chce układać życie z moimi rodzicami, czy z moim mężem i moimi dziećmi". Oczywiście, że z moim obecnym życiem, dlatego pewne rzeczy trzeba zakończyć. Nie można być jednocześnie córką, żoną i matką na wyjeździe, a lubiliśmy z moimi rodzicami jeździć. Mam bardzo dobry kontakt z moimi rodzicami, moja mama traktowała mnie jak przyjaciółkę i dlatego dostałam po du*pie.
Celebrytka wyciągnęła z terapii ważną lekcję i postanowiła sobie, że sama będzie inaczej wychowywać swoje córki.
Jak przychodziła koleżanka mojej mamy, to ja sobie z nimi siedziałam i uczestniczyłam w tych rozmowach. (...) Jednak bardzo trzeba to oddzielić, że dziecko, to dziecko, a przyjaciółka to przyjaciółka - ocenia.
Rubik przekonuje, że miała cudowne, bezproblemowe dzieciństwo i zawsze jej się wszystko udawało. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że tłumione emocje już wtedy potrafiły niespodziewanie dawać o sobie znać.
Nie potrafiłam radzić sobie z moimi emocjami, dlatego, że żyłam życiem moich rodziców zbyt mocno - wspomina. Przede wszystkim miałam duże napięcie w sobie, które rozładowywałam np. krzyczałam albo jadłam dużo słodyczy. Nigdy nie miałam tak, że próbowałam poradzić sobie ze stresem sięgając po alkohol. Lubiłam pić, ale wiązało się tylko i wyłącznie z dobrym towarzystwem.