O Agacie Steczkowskiej zrobiło się ostatnio głośno za sprawą publikacji Steczkowscy. Miłość wbrew regule. Najstarsza z sióstr Steczkowskich opisała kulisy małżeństwa jej matki z ojcem, z którym poznała się, gdy ten był… księdzem. Jak się można było domyślić, nie spodobało się to reszcie rodziny. Przypomnijmy: Siostry Steczkowskie pokłóciły się o książkę. "Justyna martwi się, jak zniesie to mama"
Agata najwidoczniej nie przejmuje się zdaniem członków rodziny i promuje swoje dzieło. W Dzień Dobry TVN zapewniała, że nie ma traumy związanej z byciem córką księdza. Jej zdaniem to nic nadzwyczajnego, dzieci mają różnych ojców.
Żyli według własnego sumienia. Kreowali swoje życie bez oglądania się na wzorce, stworzyli rodzinę, która jest fenomenem. Nie są to moje słowa, to słowa profesorów. Nie mam z tym problemu, że tata był księdzem, to nie trauma. Jedni mają za ojców profesorów, inni mają jeszcze innych ojców, mnie nie interesowało, co robi mój tato. Rodzice byli siłą dla nas. Oni zaprosili do swojego życia dziewięć istnień, urodzili, wykarmili, wychowali, bez żadnej pomocy, ani ze strony państwa, ani kościoła.
Steczkowska przyznała również, że nie wie, co o książce myślą jej siostry. Dzieło wysłała im… pocztą.
Jak reaguje reszta rodzeństwa na publikację? Tego nie wiem. Muszą przeczytać książkę, jeszcze nie przeczytali. Wysłałam im z dedykacją te książki. Być może dostali już pocztą. Nie mogłam pisać tego na dziewięć rąk.
Siostry wyraziły już swoje zdanie: Żadna z sióstr nie przyszła na promocję książki Steczkowskiej. "Srodze się zawiodła"
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news