Wszyscy jeszcze chyba pamiętamy, jak na początku pandemii hollywoodzkie gwiazdy postanowiły "zainspirować" cały świat, śpiewając Imagine Johna Lennona na przyprawiającym o mdłości nagraniu. Wydawać by się więc mogło, że w obliczu kolejnego poważnego kryzysu nikt ze znanych i lubianych nie odważy się już podnosić nikogo na duchu pogodnymi teledyskami to tego właśnie utworu. Niestety, myliliśmy się.
Nad sytuacją panującą w Ukrainie pochyliła się właśnie niejaka Aggie Lal, którą możecie kojarzyć jako instragramową podróżniczkę i prowadzącą polskiej edycji programu Prince Charming. Przebywająca na stałe w Kalifornii celebrytka zadecydowała, że jest to właściwy moment, aby poopowiadać nieco, jak to jest jej smutno i źle, wojna to jest głupia, a tak w ogóle to chciałaby być przy ukraińskiej granicy. Do mocno oderwanego od rzeczywistości wywodu Aggie dołączyła nagranie, na którym przesiaduje w oknie i patrzy z uśmiechem na Pałac Prezydencki w Warszawie, gdy w tle wybrzmiewa wcześniej już wspomniane "Imagine"...
Płakałam cały wczorajszy dzień. Byłam smutna. (...) Byłam zła, bo wojna jest głupia. (...) Miałam wyrzuty sumienia, bo jestem bezpieczna tak daleko od mojej ojczyzny. Ukraino, widzimy Cię i słyszymy. Kochamy. Wczorajszy dzień nie był normalny. Płakałam i bałam się o was aż z odległej Kalifornii. (...) Polsko, kochana moja, wysyłam dużo ciepła. Na pewno nie jest łatwo być tak blisko tego wszystkiego, co się dzieje i żyć normalnym życiem. Wish I was there - czytamy pod postem.
Nie wątpimy tutaj w dobre intencje Aggie. Trudno jednak nie zauważyć, że jej perspektywa w całym tym kryzysie jest akurat najmniej ważna. Szerzenie informacji na temat sprawdzonych zbiórek polskich organizacji charytatywnych z pewnością pomogłoby bardziej od powielania przekłamanych informacji na temat sytuacji panującej w Polsce. Na tym przecież zależy w końcu Putinowi - aby nas wszystkich doprowadzić do stanu paniki i strachu.
Jak wiecie, moja rodzina jest w Polsce. Niektórzy z nich są super blisko granicy z Ukrainą. Moja mama stała w kolejce do bankomatu przez ponad godzinę w potwornym mrozie. W Polsce jest tyle strachu - "relacjonuje" dalej z Kalifornii przejęta Aggie.
Największym "hitem" okazały się jednak i tak rady, które Aggie przygotowała dla osób, które mogą kiedyś być zmuszone do ucieczki ze swojego miejsca zamieszkania. Otóż fantastycznym rozwiązaniem na wypadek wojny jest według celebrytki inwestowanie w kryptowaluty.
Historia powtarza się. Tym razem w innym kraju, ale problem jest ten sam. Rząd odcina dostęp do pieniędzy. Ludzie tracą oszczędności swojego życia. Nie chce tego mówić, ale kryptowaluty eliminują ten problem. Odbierają starym facetom w rządzie możliwość kontrolowania czyichś pieniędzy i oddaję tę władzę ponownie ludziom. Możesz przekroczyć granicę z zapamiętanymi 12 cyframi lub literami i zacząć swoje życie w innym kraju ze swoimi funduszami i do tego bez strachu.
Post nie wygląda akurat na reklamę, trudno więc posądzić Aggie o zarabianie na wojnie. Trudno jednak chyba o bardziej kretyńską poradę w obliczu realnej ludzkiej tragedii.
Co ciekawe niedługo po publikacji Aggie usunęła informację o kryptowalutach. Być może ktoś wytłumaczył jej już, jak potężną gafę popełniła. Zostawiła natomiast wpisy swoich obserwatorek, które zadeklarowały, że poniosą w świat wiedzę o zaletach deponowania całego swojego majątku w kryptowalutach. Mamy szczerą nadzieję, że ze swych deklaracji się nie wywiążą.
Raz jeszcze więc jesteśmy niestety zmuszeni do odesłania celebrytów do jakże aktualnego tekstu Pudelka o tym, jak czasami jest lepiej milczeć, niż niepotrzebnie pisać bzdury na Insta. Szczególnie gdy dotyczy to tak poważnej sytuacji.
Przypomnijmy: Pudelek tłumaczy celebrytom, dlaczego czasem lepiej milczeć, niż udawać, że jest się "zorientowanym"