Agnieszka Chylińska dzieli się ostatnio ze swoimi fanami faktami z przeszłości. Piosenkarka publikuje stare zdjęcia i komentuje je różnymi refleksjami na temat relacji międzyludzkich, związków, a także kariery.
W nowym poście, który pojawił się w piątek w mediach społecznościowych Chylińskiej, wokalistka wspomina lata, gdy zaczynała karierę. Jak podkreśla, początki były trudne, a ona była zdana wyłącznie na siebie.
Od kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu, zaczęłam etap pomieszkiwania, a to z koleżankami, a to chyłkiem u chłopaka. Może dlatego nigdy w pełni nie było mi dane poczuć mega gwiazdorki w czasach, gdy po otrzymaniu nagrody Fryderyk wracałam z "buta" do mrówkowca zaczepiana po drodze przez jakichś ziomków, którzy właśnie widzieli mnie przed chwilą w tv - pisze Chylińska.
Agnieszka porównuje swoją sytuację do warunków, w jakich funkcjonują dziś zaczynający karierę wokaliści.
Dzisiaj debiutujący artyści mają całe zaplecze z agentem, prawnikiem i szeregiem osób oddelegowanych do "opieki nad projektem." Weszłam w szołbiznes tak, jak stałam. Przez wiele lat kisiłam się w warszawskich kawalerkach, jednocześnie słysząc swoje piosenki w popularnych radiostacjach. Może to mnie uratowało, że po koncertach wracałam do "siebie" i musiałam ogarnąć tak zwane zwyczajne życie - zastanawia się Chylińska.
Potem gwiazda wspomina czas, gdy zrozumiała, że chce się ustatkować i znaleźć dom dla rodziny,
Sama nieudolnie remontowałam mieszkania, w których mieszkałam. Czasem ktoś mi pomógł, czasem naciągnął jakiś "pseudo fachowiec." Przez wiele lat żyłam w przeświadczeniu, że mi się więcej nie należy, że dalej mam żyć tak chyłkiem, gdzieś kątem. Dopiero, gdy pojawiły się moje dzieci, zaczęłam dla nich walczyć o własne miejsce, o własne meble i o to, żeby było ładnie. Tak po prostu - pisze Agnieszka.
Chylińska swoje wspomnienia opatrzyła zdjęciem z jednego z wynajmowanych mieszkań.
Tutaj na zdjęciu tuż po pęknięciu rury, dziarsko zapierniczam z mopem. Miałam tu niewiele czasu, bo za godzinę musiałam jechać na koncert do Wrocławia - a tam wiadomo... musiałam przecież zionąć ogniem i zapomnieć o awarii - wspomina piosenkarka.
Myślicie, że napisze o tym książkę?