Na początku grudnia TVN wyemitował kolejny specjalny odcinek "Milionerów", tym razem promujący nowe "Listy do M". Wystąpiły w nim dwa duety: Wojciech Malajkat z Jackiem Borusińskim oraz Agnieszka Dygant z Tomaszem Karolakiem. Ci pierwsi zaszli naprawdę daleko, bo zarobili u Huberta Urbańskiego aż 250 tysięcy złotych. Cóż, zupełnie inaczej było z Dygant i Karolakiem...
Aktorska para poległa już na drugim pytaniu, bo nie wiedziała, co znaczy włoskie określenie "dolce far niente". Wydawać by się mogło, że dla takich obytych w świecie person wiedza na poziomie liceum nie będzie stanowić problemu... Okazało się zgoła inaczej, a Karolak z Dygant nie zarobili ani złotówki.
Okazuje się, że Agnieszka Dygant znalazła na to wytłumaczenie. W programie Magdy Mołek opowiedziała, że wcześniej znali z Tomkiem odpowiedzi na wszystkie pytania. Czemu nie wiedzieli zatem, co to "słodkie nieróbstwo"? No tak jakoś wyszło, z pośpiechu...
Przegrałam sromotnie, z Tomkiem Karolakiem byliśmy w drużynie. W tej drugiej był Malajkat i Borusiński, i oni wygrali 250 tysięcy - zaczęła Agnieszka. Siedzieli jako pierwsi i odpowiadali, a my z Tomkiem znaliśmy wszystkie odpowiedzi! Wydawało nam się, że będziemy tam, tylko czekaliśmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem Dygant szło im rewelacyjnie za kulisami: przekrzykiwali się, że znają odpowiedzi na pytania pierwszego duetu, byli tym faktem bardzo podekscytowani. Gdy weszli na wizję, to Tomasz Karolak zaczął na niej wywierać presję...
Czekając, podpowiadając, zachowując się tragicznie... Tomek zaczął podpowiadać, ja zaczęłam krzyczeć, że wiem odpowiedź jedną, drugą... Byliśmy tak pewni siebie - wyjaśniła Dygant. Jak wsiedliśmy na te krzesła, Tomek mi powiedział: "Słuchaj, mamy bardzo mało czasu. Oni grali bardzo długo, prawie godzinę. Ja już tutaj kiedyś byłem, więc musimy bardzo szybko grać". Ja się bardzo tym zasugerowałam i na drugim pytaniu, które dotyczyło "dolce far niente", (...) się okazało, że to jest "słodkie nieróbstwo". No i myśmy przegrali...
Magda Mołek zapytała jeszcze Agnieszkę, czy czytała komentarze po sromotnej porażce w "Milionerach". Przypomnijmy, że internauci byli bezwzględni w ocenach, nie szczędząc gorzkich słów związanych z poziomem wiedzy celebrytów.
W ogóle nie zajrzałam. Bo pomyślałam sobie, że ja nie jestem taka twarda, że mnie to tak nic nie obejdzie. Zresztą zaczęli mnie straszyć, że będzie straszny hejt. (...) Tak się przeraziłam, że postanowiłam to zignorować - stwierdziła Dygant.
Przekonuje Was jej tłumaczenie?