Agnieszka Dygant w polskim show biznesie obecna jest od lat i ma na koncie wiele ról zarówno w produkcjach filmowych, jak i telewizyjnych. Aktorka jeszcze w czasie studiów występowała w teatrze, rozgłos zyskała zaś dzięki serialowi "Fala zbrodni", gdzie wcielała się w policjantkę, "Czarną". Od tamtej pory Dygant regularnie pojawia się na dużym i małym ekranie. Wielu widzów z pewnością wciąż kojarzy aktorkę z rolą charyzmatycznej "Niani", Frani Maj czy ambitnej prawniczki z "Prawa Agaty". 50-latkę można było także podziwiać w takich produkcjach, jak m.in. "Tylko mnie kochaj", "Listy do M." czy "Kobiety mafii".
Agnieszka Dygant wspomina początki kariery
Ostatnio Agnieszka Dygant postanowiła powrócić pamięcią do początków aktorskiej kariery. Wszystko za sprawą wywiadu ze skompromitowanym Żurnalistą, który w niedzielę zadebiutował w sieci. Goszcząc w programie podcastera, aktorka opowiedziała właśnie o okresie, gdy stawiała jeszcze pierwsze kroki w branży. Jak zdradziła, swego czasu występowała w kilku produkcjach jednocześnie i dzieliła swój czas między poszczególne plany zdjęciowe. Aktorka od 2001 roku grała w "Na dobre i na złe", gdzie wcielała się w postać salowej Marioli, w 2003 roku zaczęła zaś występować również w "Fali zbrodni".
Grafik Dygant bez wątpienia był wówczas wyjątkowo napięty. Jak wspominała u Żurnalisty, na planie "Fali zbrodni" pracowała zazwyczaj przez kilka miesięcy. Gdy zaś ekipa miała wolny weekend, wracała do stolicy i pędziła do szpitala w Leśnej Górze. Nietrudno się domyślić, że nie miała wtedy zbyt wiele czasu na odpoczynek.
Na początku grałam w dwóch serialach, w "Fali zbrodni" i "Na dobre i na złe". To się dało połączyć, bo przez cały tydzień byłam w "Fali", bo wyjeżdżaliśmy na zgrupowania, kręciliśmy kilka miesięcy i wracaliśmy. Więc ja dojeżdżałam do Warszawy na "Na dobre i na złe". Jak ekipa "Fali zbrodni" miała weekend wolny, to sobie odpoczywała. Ja jechałam do Warszawy i robiłam zdjęcia do "Na dobre i na złe" - wspominała w rozmowie z Żurnalistą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z Żurnalistą Agnieszka Dygant nie ukrywała, że był to dla niej wyjątkowo intensywny i zarazem wyczerpujący czas. Aktorka otwarcie przyznała, iż czasem przemęczenie dawało się jej we znaki na tyle, że konieczna była interwencja lekarza. Jak wspominała, niekiedy wskutek przemęczenia musiała przyjąć glukozę. W 2005 roku aktorka otrzymała rolę w "Niani", która zapewniła jej ogromną popularność wśród widzów. W związku z występami w komediowym show aktorka zmuszona była na rok pożegnać się z inną produkcją.
To jest trochę wykańczające, więc się nie obyło bez incydentów, że trzeba było podać glukozę i tak dalej, bo byłam wyczerpana. Potem jak doszła "Niania", to tylko mogłam dogrywać wątki i musiałam odejść na rok z "Fali zbrodni", za mnie wszedł ktoś inny - kontynuowała.
Jak wyznała w podcaście Żurnalisty, choć wspominany okres z początków kariery był dość szalony, ona sama jest przekonana, że musiał on tak wyglądać. Jak zaznaczyła, właśnie wtedy udało jej się zbudować pozycję w branży.
To było bardzo hardcorowe. Myślę sobie, że musiało tak być. To był taki czas, kiedy zbudowało mi to pozycję - dodała. w rozmowie z Żurnalistą.
Zobacz również: Agnieszka Dygant od 17 lat jest w związku. Mało kto pamięta, że przed laty wzięła ślub. Kim jest Marcin Władyniak, jej były mąż?