Głośny post Anny Wendzikowskiej o mobbingu w TVN skłonił do refleksji (dość niespodziewanie) także Agnieszkę Fitkau-Perepeczko, wdowę po Marku Perepeczce, nazywaną pieszczotliwie "Janosikową". Fitkau-Perepeczko obśmiała przeżycia Wendzikowskiej, chełpliwie przypominając, że za "jej czasów" robienie kariery przez łóżko nikogo nie dziwiło. Mało tego - nikt nie nazywał wtedy tego molestowaniem czy mobbingiem.
No bo kiedyś wszystkie były molestowane, a teraz są mobbingowane, więc chciałabym się dowiedzieć, dlaczego nie reagowały wtedy, tylko teraz. Bo na przykład, jak molestował Jeffrey Dahmer, to był ślad w lodówkach. A tu!? Nic nie rozumiem - pisała.
Wygląda na to, że nikt nie zrozumiał jej toku myślenia, bo słowa Janosikowej wywołały w przestrzeni publicznej - słuszne zresztą - oburzenie. Fitkau-Perepeczko znów znalazła się w centrum zainteresowania, zupełnie jak przed laty, gdy opowiadała, że nieżyjący już Witold Pyrkosz rzekomo... zazdrościł jej sukcesów: Perepeczko o Pyrkoszu: "MENDĄ BYŁ I MENDĄ UMRZE!"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda na to, że Fitkau-Perepeczko z uwagą śledzi publikacje na swój temat, bo znów napisała kilka słów na Instagramie. Początkowo trudno je zrozumieć, ale ich wydźwięk jest taki, że Janosikową wciąż trochę boli natrząsanie się z jej roli Simony w "M jak Miłość".
Zabawa trwa...co nie napiszę to zaraz znajduje się w prasie na portalach...Niesamowite naprawdę kraj Praojcow przygotował mi niezwykle niespodzianki bytowania nad Wisłą...artykuły po prostu odzwierciedlają to ci napisałem wczoraj czytam już dzisiaj w jakiej poczytnej gazetce...i tak się bawimy... - zaczyna 80-latka, która dzieli życie między Polskę a Australię - stąd pisanie o "bytowaniu nad Wisłą" (zachowujemy pisownię oryginalną).
Dalej Simona z "M jak Miłość" broni się, pisząc, że wcale nie jest tak złą aktorką, jak sugerują niektórzy - w Australii dostała nawet nagrodę, a zresztą przypomina, że nie dostała żadnej roli przez łóżko. Granie w serialach nie wymaga zresztą charyzmy na miarę legendarnej Eleonory Duse:
jedno mnie trochę zaniepokoilo że podobno zlikwidowano Simone bo nie dawała rady aktorsko...No mój Boże A czy do tych ról w serialach potrzeba aż Eleonory Duze? To jest ewidentna nieprawda a co z moją rolą Prisoner w Australii za która dostałam nagrodę publiczności Jak wiecie nigdy nie kochałam się do żadnych ról kto mnie zna to wie że to prawda... (...) - czytamy.
Fitkau-Perepeczko z wrodzoną sobie skromnością przyznaje, że Simona z "M jak Miłość" wzbudzała takie emocje, bo była "jakaś", a jej postać nosi cechy, które ma i ona sama. Lubi nawet "się wku*wić":
(...) Simona ma do dzisiaj te cechy które siedzą w Agnieszcze...wiek to tylko cyfry ma pogoda ducha i radość życia kocha flirtowac z całym światem lubi z herbatka i naleweczka zdarzyć się w kąciku z książką lubi się wkurwć i powiedzieć co myśli...taka jestem i nic tego nie zmieni (...) - kończy Perepeczko/Janosikowa/Simona.
Co ciekawe, podsumowanie postaci Simony doceniła... Grażyna Szapołowska, która tak skomentowała post koleżanki: "Simonae to jedyna postać która dawała serialowi jakąkolwiek barwę".
Zgadzacie się z Agnieszką i Grażyną? Może Simona powinna wrócić do "M jak Miłość"?