Coraz więcej celebrytek decyduje się zabrać głos w sprawie dramatycznej śmierci kobiety w 22. tygodniu ciąży, która trafiła do szpitala z powodu odpłynięcia płynu owodniowego. Choć według rodziny 30-latkę dało się uratować, lekarze mieli czekać na obumarcie płodu, nie zważając na pogarszający się stan pacjentki.
Na otwarty sprzeciw wobec zagrażającej życiu kobiet polityce rządu odważyły się już między innymi: Magda Mołek, Anja Rubik, Kinga Rusin i Martyna Wojciechowska. Ta ostatnia w obronie swoich poglądów wdała się nawet w publiczną pyskówkę z Jarosławem Jakimowiczem...
Tragiczna w skutkach historia budzi coraz większe oburzenie opinii publicznej, dlatego od kilku dni w mediach społecznościowych nie brakuje postów opatrywanych hashtagiem "ani jednej więcej". Kolejną prominentką, która w tak przykrych okolicznościach nie zamierza siedzieć cicho, jest Agnieszka Hyży.
W połowie sierpnia dziennikarka ogłosiła na Instagramie, że razem z Grzegorzem Hyżym spodziewają się pierwszego wspólnego potomka. 36-latka podkreśliła wówczas, że zajście w ciążę nie było w jej przypadku łatwe.
W czwartek Agnieszka opublikowała na Instagramie zdjęcie swojego okazałego brzucha, które opatrzyła obszernym opisem. Na wstępie celebrytka przyznała, że choć powinna teraz cieszyć się błogosławionym stanem, w obliczu obecnej sytuacji polityczno-społecznej w Polsce odczuwa przede wszystkim ogromny strach i paraliżującą bezsilność.
Takie zdjęcie powinno mieć tylko pozytywny opis - zaczęła swój wywód Hyży. Bo pokazuje cud, który dotyczy dwojga ludzi. Czekających od lat na spełnienie marzeń o powiększeniu rodziny, o zdrowej ciąży i zdrowym dziecku. Ale romantycznego opisu nie będzie, choć taka przecież jest historia tego zdjęcia.
Nie spodziewałam się, że w tak ważnej i pięknej dla mnie chwili, będę czytać setki artykułów pełnych strachu, łączyć się z cierpiącymi kobietami i ich rodzinami. Włączać się w publiczną dyskusję dotycząca spraw tak intymnych, kruchych i dotykających najtrudniejszych aspektów życia człowieka.
NIE POTRAFIĘ SIEDZIEĆ CICHO, gdy dzieje się coś takiego wokół mnie i blisko mnie. I mnie również dotyczyło. Rozmawiam z lekarzami, położnymi, innymi kobietami. Oczywiście, to wielowymiarowe i wielowątkowe dyskusje, ale nie można sprowadzić życia i bezpieczeństwa człowieka do przepisów i wojny politycznej.
Dziś jestem częścią wielkiej społeczności Mam i Kobiet, ale czuję się jak mała i słaba jednostka, której życie i zdrowie jest w rękach szaleńców. Zapytam retorycznie, jak przy poprzednim poście - CO MA SIĘ JESZCZE WYDARZYĆ?
Też macie takie poczucie?
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!