Od rana media na całym świecie informują o zbrojnej inwazji sił rosyjskich na Ukrainę. Doniesienia o dramatycznych wydarzeniach, rozgrywających się za naszą wschodnią granicą, niemal całkowicie zdominowały serwisy informacyjne i media społecznościowe. Swoimi przemyśleniami na temat tego, co w takim czasie wypada, a czego nie wypada publikować w sieci, podzieliła się Agnieszka Hyży. Dziennikarka jest zawiedziona postawą niektórych instagramerów, którzy w tak dramatycznym dniu, dość bezrefleksyjnie publikują trywialne posty.
Zobacz też: Dramatyczny apel Weroniki Marczuk po ataku Rosji na Ukrainę: "Jednak WOJNA! Błagam, NIE KRZYWDŹCIE LUDZI"
Mam taką refleksję... Zerkam dziś na Instagram, który u wielu zmienił swoje oblicze, nie krzyczą same kolorowe zdjęcia i słodkie pączki. Ale... są i tacy, którzy urwali się chyba z choinki, nie czują, że właśnie dziś, można i trzeba sobie odpuścić przefiltrowane zdjęcie z palmą, lokowanie produktów i "lifestylowe" wywody. Może to tylko moje zdanie... Albo nie mamy świadomości, że to samo, co dziś przeżywają nasi rówieśnicy na Ukrainie, może spotkać i nas - stwierdziła.
O kogo mogło chodzić dziennikarce? Zdjęcia pączków tego zamieściły między innymi Maja Rutkowski i Edyta Górniak. Celebrytki w żaden sposób nie informowały też na swoich profilach o sytuacji na Ukrainie.
Hyży dodała, że jej znajoma pochodzi z Ukrainy i jest zrozpaczona rozwojem wydarzeń w swojej ojczyźnie.
Dlaczego to piszę? Bo dziś od rana w naszym domu jest Pani Ala, którą znam kilka dobrych lat. Pochodzi z Iwano-Frankiwska, gdzie zostało już zaatakowane lotnisko. Popłakuje albo płacze, a my bezradni, próbujemy ją pocieszyć. Została tam jej Córka w 7. miesiącu ciąży i trzyletnia wnuczka. Próbują zorganizować ucieczkę do Polski. To nie jest tylko ich problem. Widzę i czuję, jak to łamie człowieka - dodała Hyży.