Agnieszka Hyży stworzyła patchworkową rodzinę wraz z mężem Grzegorzem Hyżym, z którym doczekała się dziecka - Leona. Z wcześniejszego małżeństwa z Mikołajem Witem prezenterka telewizyjna ma córkę Martę, a jej ukochany z byłą żoną Mają Hyży ma synów Wiktora i Alexandra.
Hyży otwarcie mówi o wyzwaniach związanych z życiem w patchworkowej rodzinie, podkreślając wagę miłości, wzajemnego szacunku i akceptacji jako fundamentów ich związku. Pomimo trudności uważa, że te doświadczenia umocniły ich relacje, a mądra organizacja życia codziennego sprzyja harmonii w rodzinie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Hyży o trudach życia w patchworkowej rodzinie
Agnieszka Hyży miała ostatnio okazję gościć na łamach podcastu Magdy Mołek "W moim stylu", gdzie otworzyła się na temat życia w patchworkowej rodzinie. Kiedy wchodziła związek z Grzegorzem Hyży, jej córka miała rok, a jego synowie po dwa lata. Dziś wie, że gdyby spotkali się później, ciężej byłoby im zbudować relacje jako rodzice dorastających pociech.
Ja dostałam dzieci, brzydko mówiąc w pieluchach. One nie pamiętały innego życia, wzrastały razem z nami, a i tak nie uchroniło nas to przed kryzysami, dramami i sądami. Mieliśmy z jednej strony układanie wszystkiego z byłymi partnerami, a z drugiej nasz dom, tak żeby dzieci to wszystko ogarnęły. (...) Chciałam im stworzyć pełny dom, a miałam cały czas poczucie, którego się wyzbyłam, że one tego nie widzą i nie pamiętają - opowiadała Agnieszka Hyży na łamach podcastu Magdy Mołek.
Dziennikarka zwróciła uwagę na to, że taki model rodziny jest sam w sobie trudny. Fakt, że jako osoby publiczne pozostają na świeczniku, nie pomaga w odnalezieniu pełni spokoju. Wspomina medialną burzę z Mają Hyży, która trwała, kiedy walczyła o ciążę.
Liczba wywiadów i jakichś artykułów, które się pojawiły na nasz temat, jest ogromna. (...) Ja błagałam, żeby nie pisano o tym i za każdym razem słyszałam "no to powiedz swoją wersję, daj nam jakiegoś newsa". Te nagłówki robiły z mojego męża i z nas potwory i dostawałam mnóstwo życzeń śmierci dla mojego męża na Instagramie. To się zbiegło z moimi ciążami, o których nikt nie wiedział, a największe apogeum padło na tego malucha, który na szczęście jest z nami. My się odcięliśmy od mediów na kilka miesięcy, bo walczyłam o ciążę, żeby urodzić zdrowe dziecko - wspominała.
Agnieszka Hyży wspomina kryzys w małżeństwie
Agnieszka Hyży nie ukrywa, że okres po narodzinach syna był dla niej niezwykle ciężki. Przez pandemię wraz z mężem musieli obniżyć standard życia, zaczęły się toczyć batalie sądowe, a dodatkowo przeżywali kryzys w związku. Wtedy poczuła, jak wygląda codzienne życie w patchworkowej rodziny oczami osoby, która wychowywała się jako jedynaczka.
To jest bomba z opóźnionym zapłonem. Wychowujesz się kilkanaście lat w domu tylko z bardzo oddanymi rodzicami i jesteś jedynym epicentrum. Potem się okazuje, że jesteś w tym epicentrum, ale ich naokoło jest jeszcze 100, a obok jest artysta z poczuciem wolności i swoją wizją na związek. I tak długo dawaliśmy radę, ale otrzymywaliśmy duże wsparcie od rodziców. Jestem szczęśliwa, że udało nam się wyjść z tego. Zaliczyliśmy kilka poważnych upadków, ale w porę sięgnęliśmy po terapię - wyjaśniła.
Żona Grzegorza Hyży jest bardzo wdzięczna za to, że udało im się przetrwać kryzys. Na wspomnienie o poprzednim roku zalała się łzami.
Jak siedziałyśmy rok temu na koncercie Grześka i pokazywałam ci jego świecącą obrączkę, to miałam takie poczucie, że zrobiliśmy to - dla siebie, dla dzieci, dla rodziny. Dzisiaj tutaj jesteśmy i wiem, że jeszcze wiele się może wykoleić w naszym życiu, dzieci rosną, można kogoś poznać i dopuszczam to. Jesteśmy teraz na etapie naszego nie tyle patchworku, a bardziej związku, że godzimy się z naszymi przywarami i tym, że nigdy nie będzie idealnie, wsłuchujemy się w siebie. Najczęściej się kłócimy o sposób i styl wychowywania dziecka, co jest oczywiste - mówiła wyraźnie wzruszona.
Po chwili wspomniała o dzieciach.
Mamy ogromne poczucie odpowiedzialności za te dzieciaki, którym chcemy stworzyć stabilny dom - szczególnie w tych czasach niepewności - dodała.