Agnieszka Kaczorowska może w ostatnim czasie liczyć na wzmożone zainteresowanie mediów, a wszystko za sprawą kolejnej ciąży. Znana ekspertka od tematów około macierzyńskich już niebawem przywita na świecie drugą córkę, dla której już zdążyła wybrać tradycyjne imię.
Gdy Kaczorowska spełniła swoje "największe marzenie" i poznała w końcu uroki macierzyństwa, parentingowa influencerka podjęła się misji i za wszelka cenę stara się być wzorem dla młodych mam. Jej "natchnione" posty i instagramowe mądrości wielokrotnie wywoływały burzę - serialowa "Bożenka" z Klanu znana jest już z notorycznego wdawania się w pyskówki z internautkami na swoim profilu.
W sobotę niezrażona celebrytka po raz kolejny zapragnęła podzielić się z fanami swoimi wynurzeniami na Instagramie, raz jeszcze wywołując spore kontrowersje. Tym razem Kaczorowska poszła jednak o krok za daleko...
28-latce nie podoba się, że w mediach społecznościowych promowana jest "brzydota", czyli - jak sama wyjaśniła - "skrajne pojmowanie" ruchu body positive i bycie "zwyczajną".
Moda na brzydotę. Jestem estetką. To prawda - zaczęła swój wywód Agnieszka. Myślę, że głównie taniec to we mnie ukształtował. Lubię piękno kryjące się pod wieloma aspektami. O pięknie można byłoby rozmawiać długo, bo to pojęcie względne... Natomiast obserwuję obecnie modę na brzydotę. Trochę wydaje mi się, że wynika z chęci przeciwstawieniu się instagramowemu pięknu, które narzuciło pewne standardy, a z drugiej ze zbyt skrajnego pojmowania takich haseł jak #bodypositive .
Po co na siłę robić z siebie "taką zwyczajną", zamiast "wyjątkową i niepowtarzalną"? Po co być "zmęczoną" i w tym taką "prawdziwą"m jak można koncentrować się na swojej sile? Po co eksponować swoje wady, mówiąc o "dystansie", jak można po prostu je akceptować, żyć sobie z nimi spokojnie, a budować markę osobistą opartą na superlatywach?
Nie rozumiem tego... ale rozumieć nie muszę. Tylko potem widzę wycieczkę zgarbionych nastolatek, chowających się na zdjęciach za swoimi włosami czy rękoma... bo bycie pięknym i wyjątkowym nie jest w modzie. Bo gdy wypinasz klatkę, podnosisz brodę i idziesz śmiało przed siebie, to jesteś zadufany. Bycie normalnym i fajnym oznacza bycie zwykłym, nieinteresującym, a przede wszystkim nierzucającym się w oczy?
Zdaniem Kaczorowskiej influencerzy powinni epatować w sieci "pięknymi" zdjęciami, które zachęcą zwykłych śmiertelników do bycia "ładniejszym". Pokazywanie przed światem swojej prawdziwej twarzy w sieci i niezakłamywanie rzeczywistości według Agnieszki jest... "taplaniem się w błotku".
W świecie Instagrama również zapanowała na niektórych profilach moda na brzydotę. I nie podoba mi się to, bo liderzy, czyli osoby z kontami o największych zasięgach powinni motywować i zachęcać do rozwoju i wzrastania. Mówię i piszę o tym, że nie zawsze wszystko jest kolorowe, że przede wszystkim trzeba samemu wziąć kredki i sobie to życie pokolorować... że sytuacje do rozwiązania, nazywane przez większość problemami, mają WSZYSCY, a pełen wachlarz emocji występuje w życiu KAŻDEGO.
Natomiast! Koncentracja na pozytywach, na wdzięczności, na wszystkim co dobre i PIĘKNE właśnie, jest tym, co pozwoli Ci iść na szczyt, a nie siedzieć w Twoim lub czyimś błotku, w którym tak miło się taplać, bo przecież mnóstwo ludzi siedzi tam z Tobą. To dalej błotko, choć wszyscy krzyczą, że to prawda, dystans i akceptacja, to moim zdaniem jest to po prostu wygodne błotko, czyli maska, którą zakładasz, aby pasować do reszty otoczenia.
Na koniec celebrytka zaapelowała do swoich followersów, aby " nie poddali się modzie na brzydotę".
Miej siłę emanować swoim pięknem. Doceniaj piękno życia. Rób to co piękne. Dawaj piękno. Pięknie żyj! I tak, będą Ci zazdrościć. Będą Ci wmawiać, że to nierealna bajka, którą piszesz. Będą za wszelką cenę chcieli Ci oszpecić życie. Ich problem. Nie daj się modzie na brzydotę. Bo Ty będziesz żyć pięknie!
"Górnolotny" apel Kaczorowskiej osiągnął odwrotny efekt niż ten, którego ewidentnie się spodziewała. W setkach komentarzy internauci wytknęli influencerce kompletnie odrealnienie, a także promowanie ukazywania w mediach społecznościowych życia na pokaz, co uchodzi za wyjątkowo szkodliwe dla młodych użytkowników Instagrama.
Powiem krótko: według mnie to ten post jest brzydki i piętnuje zwyczajne kobiety, ich wygląd i życie, ponieważ nie każdą stać na inatagramowe życie jak z bajeczki.
Jestem w lekkim szoku po przeczytaniu tego wpisu, dlatego nie mogę się z tym zgodzić. Bycie naturalnym nie oznacza, że jest się niechlujnym i niezadbanym. Sztuczne piękno kreowane przez instagramowe filtry zupełnie mnie nie przekonuje, a wręcz odpycha.
Moda na brzydotę? No przestań, proszę Cię. Czy naturalność i nie używanie filtrów to brzydota? Nie zgadzam się.
Kaczorowska próbowała się bronić, jednak jej tłumaczenia były dość mętne.
Naturalność jest super, ale równanie w dół poprzez niedbalstwo i usprawiedliwianie się, że jestem dzięki temu "taka zwyczajna", już nie - odpisała "przeciwniczka promowania brzydoty".
Wy też jesteście zażenowani?