W obliczu rozpętanej przez Mariannę Schreiber "afery liścikowej" Agnieszka Kaczorowska ściągnęła na siebie gromy i wpakowała się w poważny kryzys wizerunkowy. Zamiast podjąć rękawicę i odnieść się do zarzucanych jej przez "koleżankę" z programu czynów, tancerka wolała schować głowę w piasek i cierpliwie przeczekać medialną burzę.
Jako że o Kaczorowskie jest teraz głośno jak nigdy dotąd, celebrytka nie mogła nie przyjąć od Magdy Mołek propozycji wywiadu w ramach cyklu "W moim stylu". W trwającej ponad godzinę rozmowie celebrytki wymieniły się swoimi spostrzeżeniami w temacie rozpadu małżeństwa, który obu jest im bardzo bliski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mołek wyraźnie utożsamiała się ze swoją rozmówczynią, przyznając z nieskrywaną goryczą, że dzisiejsi mężczyźni nie radzą sobie, gdy ich druga połówka odnosi sukcesy zawodowe, wykazując się zaradnością i hartem ducha. W pewnym momencie dziennikarka nawet wprost zasugerowała, że Agnieszka jest "bardziej rozwinięta" od swojego (jeszcze) męża, co doprowadziło do tego, że zakończenie małżeństwa było konieczne. Kaczorowska nie potrafiła się z tym nie zgodzić.
Mam wrażenie, że męskości w mężczyznach jest coraz mniej, ale wierzę, że są na świecie jeszcze tacy mężczyźni, że będąc w danej wibracji, zaczynasz przyciągać takich ludzi do siebie - stwierdziła. Natomiast a propos rozstań, ja nie jestem osobą, która wyrzuca do kosza bardzo szybko, ja szybko podejmuję decyzje, nie mam w sobie cierpliwości, natomiast ja dałam czas sobie i mojej poprzedniej relacji, żeby to uratować, zbudować na nowo. To trwało długo, ale się nie udało. Nie zrobisz za kogoś czyjejś roboty, możesz tylko swoją - powiedziała Kaczorowska w wywiadzie u Magdy.
Mołek powstrzymała się przed wypytywaniem Agnieszki o "aferę liścikową". Zagadnęła ją za to o odczucia względem serii wywiadów, które Maciej Pela udzielił po rozstaniu, żaląc się na żonę i jej domniemany "skok w bok". 32-latka przyznaje, że choć cała sytuacja odcisnęła piętno na jej psychice, stara się być silna dla siebie i najbliższych.
Ja cały czas jestem w trybie przetrwania - wyjawiła. Myślę, że dopóki to się oficjalnie nie zakończy, to pozostanę w tym trybie. To jest taki tryb, w którym korzystasz ze wszystkich swoich sił i mocy, które są we mnie i nie daję się sprowokować. Przyświeca mi myśl, że moje dzieci są najważniejsze. Dlatego zachowam spokój i siłę w tym wszystkim. Prawdą jest, że mogłam spękać. Przez wiele lat oszukiwać siebie i innych dookoła, ale nie chciałam tego robić, bo życie jest za krótkie. Biorę to wszystko na klatę, czasami jest cholernie trudno i czuję się poturbowana.
