Jak na celebrytkę specjalizującą się w marketingu instagramowym Agnieszka Kaczorowska wciąż potrafi zaskoczyć zamętem, który co jakiś czas rozkręca w polskim show biznesie. Jeszcze niedawno dużo mówiło się o zgrzycie, który wystąpił między Kaczorowską a zatrudniającym ją Teatrem Tu i Teraz. Wciąż jednak najcieplej wspominamy aferę wywołaną postem weteranki Klanu sprzed dwóch lat. Mowa tu oczywiście o słynnej "modzie na brzydotę". Autorka przejęła się "skrajnym pojmowaniem ruchu body positive" i postanowiła przeciw temu zjawisku publicznie zaprotestować. Naturalnie tego typu światopoglądowe podróże w czasie nie zostały najcieplej przyjęte przez szerszą publikę.
Przypomnijmy: Myślicielka Agnieszka Kaczorowska ubolewa nad kondycją współczesnego człowieka: "Zapanowała MODA NA BRZYDOTĘ"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Kaczorowska broni po latach postu o "modzie na brzydotę"
Jak widać, jednak Kaczorowska wciąż nie ma dość. Ostatnio odwiedziła studio Żurnalisty. Przyznała, że forma postu pozostawiała wiele do życzenia, jednak najwyraźniej z raz wyrażonych opinii nie zamierza się wycofywać. Winnemu wszystkiego znowu okazali się "źli ludzie".
To też był źle napisany post, umówmy się. Tam było za dużo tematów w jednym, ale byłam przeciwko modzie. Jak nie jesteś za mainstreamowym poglądem, to wiadomo, że się ta większość na ciebie rzuci.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kaczorowska twierdzi, że z całej tej afery wyszła bogatsza w nowe doświadczenia. Jej romantyczna relacja umocniła się, a jej dotychczasowe życie uległo solidnemu przewartościowaniu.
Ta sytuacja bardzo wzmocniła nasz związek. Przypomniała mi o tym, gdzie są nasze wartości, gdzie są rzeczy najważniejsze dla mnie w życiu. Trochę pokazała mi znowu, kim ja jestem i że ja jestem w tym trochę młodszym pokoleniu, ale mam poglądy starszego często i tego, które dopiero... Jestem taka trochę międzypokoleniowa. Że jeżeli mam swoją grupę pokoleniową, która jest w podobnym wieku co ja, to nie do końca mogę wyrażać wszystko tak głośno i dosadnie. Albo wyrażać i godzić się na to, że będzie tam burza na jakiś temat. Ta cała akcja dała mi to, że najbardziej ja sobie cenię spokój w moim życiu i dlatego marzy mi się dolce vita we Włoszech i dlatego kompletnie nie zabiegam o to, żeby być na językach wszystkich - to nie jest bliskie moim wartościom, spokój jest mi bliższy.
Niestety, Kaczorowska przyznała, że przez bolesne doświadczenia związane z przyjmowaniem krytyki zraziła się do ludzi. A wcześniej była ponoć taka kochająca.
Tamten czas był trudny, nie da się ukryć. Zburzył w mojej głowie wiarę... Pojawiła się we mnie i niezgoda i smutek. Nie chcę powiedzieć nienawiść, bo to za duże, ale taka złość na innych ludzi i na brak zrozumienia. Ja wcześniej byłam tą osobą, która kocha ludzi i ja sobie to mocno przepracowałam i wróciłam do momentu, że raczej [odnalazłam tę miłość do ludzi].
Kaczorowska zdecydowała się przy okazji rzucić cień podejrzenia na osoby, które w tamtym czasie zaczęły ganić ją za krytykę ruchu "body postivie". Ponoć sporo osób publicznie udzielających jej nagany później próbowało udawać, że absolutnie nic się nie stało, gdy doszło już do ich spotkania na ściankach. Jakby tego było mało, zdaniem celebrytki część z nich na co dzień prezentuje poglądy, które znacznie odbiegają od tych, które wygłaszają przed kamerami
To było bardzo ciekawe, bo siedząc razem w autokarze, nie odzywałam się i słuchałam i potwierdziłam swoją tezę, że większość ludzi, która komentowała wtedy to hipokryci.
Agnieszka Kaczorowska kontra Qczaj
Szczególnie wiele uwagi Kaczorowska poświęciła Qczajowi, który jako jeden z pierwszych odpalił się w sieci po jej wpisie o "modzie na brzydotę". Naturalnie przemyślenia aktorki stały w bezpośredniej kontrze do promowanej przez trenera fitness filozofii "ukochania się". Tym bardziej zrobiło się więc niezręcznie, gdy tych dwoje zaczęło ze sobą współpracować.
Qczaj do mnie podszedł, jak zaczynaliśmy grać ze sobą w teatrze i powiedział, że no sprawę trzeba wyczyścić. Akurat on nie zgrywał, że to się nie wydarzyło. I mówi, że no w sumie to on mnie przeprasza. Ja byłam w szoku. I zaczęliśmy rozmawiać, co było tam napisane, co ona uważa, co ja uważam i okazało się, że myślimy bardzo podobnie w wielu kwestiach, po czym mówię: "Czy w związku z tym się coś zadzieje, czy jesteś gotowy publicznie coś takiego napisać". No wiadomo, że nie. Zmiana tematu. Ja potem powiedziałam Qczajowi, że moim zdaniem pisanie na kogokolwiek w mediach społecznościowych, nawet jak to jest w formie żartu, jest podsycaniem tego ogniska. Jest motywowaniem swoich odbiorców, żeby tę osobę hejtowali - wspomina niezrozumiana Agnieszka.
Biorąc pod uwagę ostatnie słowa Qczaja na temat Kaczorowskiej w kontekście jej głośnego odejścia z Teatru Tu i Teraz, możemy chyba spokojnie założyć, że tym dwojgu nie udało się zbudować trwałej koleżeńskiej relacji mimo próby przegadania niewyjaśnionych spraw z przeszłości.
Też tęskniliście już za "modą na brzydotę"?