W ostatnich dniach Polska zmaga się z tragicznymi skutkami powodzi, które dotknęły wiele regionów kraju. W obliczu tej katastrofy, wiele znanych osób postanowiło wykorzystać swoje wpływy i zasięgi w mediach społecznościowych, aby wspierać działania na rzecz poszkodowanych.
Organizowane są kolejne zbiórki na rzecz powodzian, sporo medialnych osób zdecydowało się także przekazać konkretne sumy na walkę ze skutkami żywiołu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poza wsparciem finansowym ważna jest także pomoc na miejscu. Laluna i jej matka, Lidzia, podjęły walkę z niszczycielskim żywiołem w Oławie, aby wspierać ochronę miasta przed nadciągającą powodzią i budować wały przeciwpowodziowe. Nie wszyscy jednak docenili działania bohaterki programu "Królowe życia".
Agnieszka Kołodziejska z radia Zet ruszyła na pomoc powodzianom
W miejscach dotkniętych powodzią pojawiła się także dziennikarka Agnieszka Kołodziejska. Jak przekazał poseł Łukasz Litewka, wzięła ona urlop w pracy i ruszyła na pomoc powodzianom w Głuchołazach.
Jestem daleki od klaskania celebrytom i politykom, którzy pojechali zrobić sobie zdjęcie na zalanych terenach. Przede wszystkim z szacunku do setki tysięcy zwykłych osób, którzy po prostu ciężko pracują na miejscu. Inaczej jest jednak obserwować prezenterkę Radia Zet Agnieszkę Kołodkę, która poprosiła o urlop w pracy by… wyjechać do Głuchołazów. Nie jest tam w pracy, a prywatnie. Codziennie stojąc w błocie zwraca się do internautów z prośbami, które są priorytetowe dla mieszkańców. Dziś walczy o taczki - napisał.
Ostatnie relacje dziennikarki faktycznie są związane z powodzią. W kolejnych nagraniach apeluje ona o pomoc dla powodzian, przekazała także, że firmy z którymi współpracuje na co dzień, zdecydowały się wesprzeć jej działania. Nie na samych słowach jej pomoc się kończy, dziennikarka zakasała bowiem rękawy i zabrała się do pracy. Pomaga oczyszczać miasto i kolejne zniszczone domy.
Dziwnie się chodzi po ulicach z siekierą. PS. Siekiery też są potrzebne. Nasiąknięte wodą meble są ciężkie, nie chcą się otwierać, czasami łatwiej je po prostu porąbać i wtedy wynieść z domu - napisała i przekazała, że dziś zmuszona jest wrócić do Warszawy.
Zapewniła jednak, że będzie w stałym kontakcie z władzami miasta i nie przestanie nagłaśniać akcji mających na celu pomoc kolejnym osobom.