Jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Gogglebox. Przed telewizorem Agnieszka Kotońska niewątpliwie należy do grona ulubionych gwiazd telewizji TTV. Szkopuł w tym, że z czasem wspomniana wyżej twarz zaczęła coraz bardziej zmieniać się pod naporem panujących na Instagramie trendów. Niegdyś swojska dziewczyna z sąsiedztwa dziś jest rasową influencerką, którą niekiedy trudno rozpoznać na zamieszczanych w sieci fotografiach.
Fani Kotońskiej po raz kolejny wyrazili swoje zaniepokojenie, gdy ich ulubienica opublikowała na początku tygodnia świąteczny filmik. Na krótkim nagraniu obserwujemy, jak obwieszona girlandami i z reniferowymi porożami na głowie Agnieszka hasa wesoło w rytm przeboju All I Want for Christmas. Mimo otoczenia gwiazdkowych bibelotów w centrum uwagi nadal znajduje się podejrzanie animowana twarz showmanki.
Ooo matko, co Ci się z twarzą stało, coś poszło nie tak/ Taki jest efekt, jak ktoś chce się odmłodzić na siłę/ Raczej botoks wleciał za mocno/ To chyba nie idzie w dobrym kierunku - pisali w komentarzach użytkownicy platformy.
Mało przychylne opinie wyraźnie podniosły Kotońskiej ciśnienie. W rozmowie z serwisem Dzień Dobry TVN 44-latka obwieściła, że nie poddała się - póki co - zabiegom medycyny estetycznej, a jej niecodzienny wygląd jest jedynie efektem instagramowych filtrów, z których ponoć nie ma w nawyku korzystać.
Chciałam nagrać śmieszny filmik, a przypadkowo nadusiłam jakieś filtry na Instagramie, których nie używam często. Ale tutaj przypadkowo coś nacisnęłam. Taka jestem roztrzepana. Później ten filmik od razu wrzuciłam. No i zaczęło się... Że operacje plastyczne robię, że naciąganie... Mogę skomentować to jednym słowem: żeby wszyscy zajęli się swoim życiem. Uśmiechajmy się. Idą święta, a święta są po to, żeby się szanować, a nie głupio komentować. Ktoś wymyślił poza tym te filtry na Instagramie po to, żeby rozśmieszać ludzi.
Kotońska zaznacza przy tym, że z hejterami rozprawia się bezlitośnie. Osoby zostawiające po sobie pełne jadu komentarze może więc spotkać przykra niespodzianka.
Najwidoczniej niektórzy są zaszczuci i zakompleksieni, że nie znają się na żartach. Prawie pół kuchni spaliłam, był prawie pożar. Ale że miałam na sobie filtr, to niektórzy chcieli mnie do ziemi zniszczyć. Ja traktuję Instagram z przymrużeniem oka. Mam mnóstwo osób, którym moje posty robią dzień. Ale kilkanaście pań dostało ode mnie złoty bilet w jedną stronę i zakaz wstępu na mój Instagram. Zrobiłam czystki, i te panie muszą kombinować teraz, żeby sprawdzić, co u Kotońskiej słychać.
Też myślicie, że Agnieszka Kotońska nie używa filtrów często, a jeżeli już to robi, to tylko przypadkiem?