23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. To nie tylko przypomnienie, o jak poważnej chorobie mowa, lecz także o tym, jak wiele czynników może ją powodować. W nawiązaniu do tego trudnego tematu Agnieszka Sienkiewicz właśnie opublikowała na Instagramie obszerny wpis, w którym opisała szokującą sytuację, której była świadkiem na stoku.
Zobacz też: Agnieszka Sienkiewicz o wychowaniu dzieci: "Nie dam im dostępu do social mediów do 15. roku życia"
Agnieszka Sienkiewicz była świadkiem szokującej sytuacji. "Popłakałam się"
W nowym poście aktorka przytoczyła zdarzenie, którego bohaterami byli jej rodzina oraz inna, w tym mały chłopiec. Sienkiewicz wspomina, że gdy malec wskoczył w śnieżne zaspy, ojciec miał mu wymierzyć "bardzo silne uderzenie w pośladki". Wówczas zaprotestowała, ale w odpowiedzi usłyszała znany - i niestety wciąż nagminnie stosowany - kontrargument.
Jesteśmy na stoku, jest godzina 11 przed południem, do zjazdu szykuje się powoli kilkadziesiąt osób, w tym połowa to Polacy. I wtedy słyszę ojca - Polaka - krzyczącego na dziecko. Przysięgam, ten ok. 8-letni chłopiec nic nie zrobił, poza tym, że wskoczył w zaspy śnieżne. Sama wskoczyłam. Ale ojciec wściekły, szarpie go za rękę i serwuje bardzo silne uderzenie w pośladki. Wybucham! Krzyczę do pana, że "może jemu zaserwujemy zaraz takiego klapsa w tyłek, i że dzieci się nie bije". I wtedy słyszę ten slogan: KLAPS MUSI BYĆ W WYCHOWANIU, TO MOJE DZIECKO, MOGĘ ROBIĆ, CO CHCĘ, NIE WTRĄCAJ SIĘ (tu jakaś s***ka leci trochę ciszej) - opisuje.
Zobacz także: Agnieszka Sienkiewicz pokazała, jak naprawdę wygląda jej sylwetka, obnażając iluzję social mediów: "Instagram czasem kłamie"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć Sienkiewicz zareagowała i wsparł ją mąż, to na pozostałe osoby na stoku niestety nie mogli liczyć. Jak twierdzi, jej zdaniem mężczyzna mógł być pod wpływem wysokoprocentowych trunków i gdy pojawiła się ewentualność badania alkomatem, rodzina miała się pospiesznie oddalić.
Tu dołącza mój mąż, broniąc chłopca i mnie przed wyzwiskami ze strony pana i tłumacząc mu, że nie, nie może bić dziecka tylko dlatego, że jest jego. Wielu Polaków słyszy tę rozmowę, wyzwiska rzucane w moją stronę - nie reaguje nikt, patrzą, odwracają głowę - wspomina. Do pana dołącza mama dziecka, mówiąc, że to jej syn i mam się nie interesować! Państwo uspokoili się dopiero, kiedy poszliśmy wezwać obsługę stoku z alkomatem - bo na metr czuć było, że pan jest po "wielu" głębszych - wtedy rodzina szybko zawinęła się ze stoku. Ja tam zostałam. Rozpłakałam się, było mi tak strasznie przykro, że ludzie wciąż uważają, że można szarpać dziecko i bić.
Na początku posta wspomniała również, że "od 3 dni próbuje odzyskać wiarę w ludzi", a wszystko właśnie przez opisywaną sytuację i reakcję ludzi wokół.
Jeśli ten pan nie krępuje się dawać siarczyste klapsy dziecku przy ludziach, to boję się, jakie lanie dziecko dostaje w domu, kiedy naprawdę coś przeskrobie. Boli mnie bardzo też to, że nie zareagował nikt, kto był świadkiem i sytuacji, i awantury. Nikt nas nie wsparł słowem. Posłuchali, popatrzyli, odwrócili głowę - czytamy. Po całym zajściu moja 5-letnia Marysia powiedziała: "Mamo, zabierzmy chłopca do Fundacji Słonie na Balkonie, tam mu pomogą". A ponieważ dziś Światowy Dzień Walki z Depresją, która często dotyka dzieci z domów przemocowych. to właśnie tam takie dzieci znajdą pomoc. Przypominam! Daj mi znać, że myślisz jak ja! Że nie ma w Tobie zgody na przemoc wobec dzieci!
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.
